sobota, 12 września 2015

List do N.F "(...)Dziękuję Ci za wszystko(...)"

Dear N.F.!
I know that you don't understand what I write here if I'm going to write in their own language.But you don't worry,because later this letter I'll translate. Now just as I write that it was easier for me.
Sama dokładnie nie wiem dlaczego piszę ten list.Chyba po prostu zdecydowałam się wreszcie zebrać na odwagę i powiedzieć,to co wcześniej nie miałam odwagi powiedzieć albo po prostu nie chciałam.Tylko..Nie wszystko da się załatwić listownie,wiesz? Czasami jest potrzeba tej rozmowy,ta potrzeba usłyszenia twojego głosu,chociaż na chwilę.Niestety nie zawsze jest ta możliwość.Nie wszystko w życiu da się przeskoczyć.Czasami to musi po prostu się zdarzyć,po prostu to musi trwać.
Wiem,że bardzo często Cię ranię.Wiedz jednak,że nie robię tego naumyślnie.Naprawdę nie chcę Cię ranić.Po prostu..Jak już wiesz,nasze uczucia w stosunku do siebie są zróżnicowane.Jedno z nas chciałoby więcej niż przyjaźń.Nie chcę znowu mówić "Will be okay,trust me" Wiem,że nie chcesz tych słów poraz kolejny usłyszeć ode mnie.Sam najlepiej wiesz jak jest i będzie-jest i będzie trudno.Nigdy nie jest łatwo kiedy ty kogoś kochasz,a on ciebie nie i chce tylko przyjaźni,albo wogóle niczego.Widzę,że starasz się,żeby to wszystko wyglądało normalnie,żebym nie próbowała Ci współczuć.Mówisz,że to nie moja wina,że już tak musi być,że jest dobrze,ale ja dobrze wiem,że to Cię boli.Nawet gdybyś mi próbował wmówić,że jest inaczej,to ja naprawdę wiem jak jest.Czasami mam takie wrażenie kiedy mówisz mi,że mnie kochasz,to wydaje mi się,że liczysz na to,że w końcu odpowiem Ci: Ja Ciebie też.Możliwe,że to jest błędne odczucie.
Czasami myślę,że lepiej by było gdybyśmy się nie poznali.Nie myślę tak z myślą o mnie,ale o tobie.Nie rozumiem dlaczego los tak Cię pokarał moją osobą.Jest tyle ludzi na całym świecie,a padło właśnie na mnie.Przecież gdybyś mnie nie poznał,nie musiałbyś zaznać nieodwzajemnionej miłości.Mógłbyś w spokoju przygotowywać się do dalszych egzaminów,mógłbyś w spokoju dążyć do spełnienia swojego obecnego marzenia/celu,bez zbędnych myśli.Zasługujesz na kogoś lepszego niż ja.
Pomimo to,że wiesz,że prawdopodobnie nigdy nie będzie tak jak byś tego chciał,nadal przy mnie trwasz.Trwałeś tak od samego początku,nawet kiedy miałam kogoś.Nigdy się nie podawałeś.Nawet kiedy opowiadałam Ci o nim,nawet wtedy kiedy najbardziej Cię raniłam poprzez słowa.Zawsze na każdym kroku mi pokazywałeś jakim uczuciem mnie darzysz.A co ode mnie wzamian dostajesz? Nic,jedynie ból który Ci sprawiam.Nic więcej.Pomimo wszystko,wiedz,że naprawdę doceniam to co dla mnie robisz,że naprawdę doceniam twoje starania.
Wiele razy już Ci mówiłam,że jesteś wspaniałym facetem.Jesteś czuły,kochany,inteligentny,ambitny,można powiedzieć,że niczego Ci nie brakuje.Naprawdę bardzo Cię lubię,jesteś wspaniałym przyjacielem.Tylko że,na przyjaźni to wszytko musi się skończyć.
Ktoś próbował mnie sprowadzić na Ziemię,wiesz? Chciał, abym zaczęła myśleć realnie.Tylko co zrobić kiedy ma się sprzeczne myśli? Jedne sprowadzają się do tego realnego świata,a drugie do tego bardziej wyobrażonego i w sumie to błędne sformułowanie,przecież jeden i drugi "świat" to tak naprawdę nasza znajomość.Nasza relacja jest pełna sprzeczności.I cóż zrobić? Przecież to nic złego,prawda? Każdy ma prawo do tej miłości,przyjaźni albo choćby do tej zwykłej znajomości.
Poznaliśmy się przez przypadek.Chociaż gdyby tak głębiej się nad tym zastanowić to jednak nie.I już chyba nie muszę Ci tłumaczyć o co chodzi,to już powinneś bardzo dobrze wiedzieć,a jeżeli jednak nie,to śmiało pytaj o to co mam na myśli.
W każdym bądź razie,bardzo się cieszę,że jednak się poznaliśmy i zaprzyjaźniliśmy. Jesteś pierwszym człowiekiem który mnie pokochał bez względu na moje wady i zalety,który pokochał mnie bezgranicznie.Nigdy nie myślałam,że powiem to komuś,zwłaszcza chłopakowi,ale myślę,że można powiedzieć,że dzięki tobie jestem szczęśliwa.Jesteś wspaniałym chłopakiem,zbyt dobrym dla mnie.
Jesteś moim szczęściem.Dzięki tobie wreszcie czuję,że żyję,że wstaję na równe nogi,chociaż bywają chwilę zachwiania.Możliwe,że nie rozumiesz dlaczego tak uważam.To nic dziwnego,ponieważ nic nie mówię Ci o przeszłości.Tylko..na co to komu? Dla mnie najważniejsze jest teraz,a nie to co było.To prawda,że w dużej mierze przyszłość zależy od przeszłości,ale nie widzę zbyt wielkiej potrzeby,żeby do tego wracać.
Dziękuję Ci za wszystko co dla mnie robisz,za to jakim jesteś przyjacielem.Po prostu chcę Ci powiedzieć: dziękuję
Przepraszam również za te niezbyt miłe momenty.Niestety na niektóre sprawy nie mam wpływu.
                                       See you soon.
                                                        Bye
                                  Your sweetheart
                       
                         

piątek, 31 lipca 2015

List do A.- raz słodki jak miód,raz zimny jak lód

Witaj A.
Piszę ten list do Ciebie,ponieważ wiem,że innej metody nie ma żebym mogła powiedzieć to,co bym chciała.Najprawdopodobniej rozmowa skończyłaby się tak jak zawsze-w końcu byś ją zakończył.
W moim życiu pojawiłeś się niespodziewanie.Nigdy nie pomyślałabym,że ktoś w tak krótkim czasie tak bardzo wszystko odmieni,że ktoś odmieni tak bardzo mnie.Namieszałeś tak bardzo w mojej głowie i moim życiu,że aż się dziwię,że nie pozwoliłam Ci odejść wtedy.Prawda jest taka,że zaakceptowałam to wszystko i gdybym miała żyć bez sprawcy całego chaosu,to niezbyt by mi to pasowało.
Zdążyliśmy już się przekonać,że nasze pożegnania są trudne.Nie umiemy się żegnać ze sobą.
Tylko teraz pytanie: Co będzie jeżeli kiedyś przyjdzie nam się ze sobą pożegnać?
Tym razem nie daliśmy rady.Nawet się cieszę,ponieważ to wszystko zwolniło tempa.Sam zdecydowałeś,że teraz jest czas żeby naprawdę się poznać.Sam zmieniłeś tempo tego wszystkiego.Ja jedynie musiałam to zaakceptować.
Od samego początku wszyscy są przeciwko tej znajomości,wiesz? Nikt nie daje Ci szansy,nikt nie daje nam szansy.Wszyscy mają coś przeciwko.Wszyscy,oprócz mnie.Chociaż przyznaję,że miałam chwilę zwątpienia.Na szczęście wszystkie wątpliwości ze mnie gdzieś uciekły.
Pamiętasz jak jakiś czas temu poprosiłam Cię żebyś mi wytłumaczył jak Ty to wszystko widzisz? Pamiętasz jak mi obiecałeś,że mi to wytłumaczysz? Ja pamiętam.Nadal mi tego nie wytłumaczyłeś.Zakończyłeś temat obietnicą,która prawdopodobnie nic nie znaczyła,która była po prostu pustymi słowami.Mam rację? Nie zdziwię się jeżeli tak.Umiesz kombinować.
Prawda jest taka,że nie wiem jak mam się zachowywać w stosunku do Ciebie.Chyba sam do końca już nie wiesz czego chcesz.
Raz wobec mnie zachowujesz się jak kolega,a raz tak jak nie wiadomo kto.Czasami pokazujesz,że jest szansa na to żeby z tego wszystkiego było coś więcej,tak jak kiedyś sobie życzyłeś.A raz zachowujesz się jak by nic między nami nie było.Raz jesteś słodki jak miód,a raz zimny jak lód.
Jak ja mam to wszystko interpretować?
I powtórzę to już kolejny raz-nie,nie masz racji,że ja wiem wszystko.Nie wiem wszystkiego.A z tobą to już całkiem inna bajka.Łatwo jest się tutaj pogubić.
W dodatku gubię się w własnych uczuciach.Wiem,że darzę Cię uczuciem.Nawet powiedziałabym,że bardzo silnym.Tylko..Czym ono w takim razie jest? Czy naprawdę się zakochałam? Możliwe,że tak.Wiem,że na pewno zależy mi na tobie.A z czasem reszta powinna się wyjaśnić.
Mam nadzieję,że w końcu wszystko się wyjaśni,że wszystko poukłada się jakoś w logiczną całość,a Ty się wreszcie w tym wszystkim określisz.Moje stanowisko już chyba znasz,a w razie wątpliwości zawsze można się zapytać,prawda?
Liczę naprawdę,że to wszystko się wyjaśni.
                                               ~M.Z.P.Ż.
                                             (Twoja K.)

wtorek, 21 lipca 2015

List do N. "(...)powtórki nie będzie(...)"

Witaj N.
Piszę ten list do Ciebie,ponieważ chociaż jakiś czas temu bardzo dużo ci powiedziałam,a właściwie wykrzyczałam,to mimo to,jednak wciąż nie powiedziałam czego chciałam,bądź powinnam.Cokolwiek bym nie powiedziała lub zrobiła,to i tak będzie to dla mnie za mało.
Podejrzewam,że na twojej twarzy pojawił się właśnie albo głupi uśmieszek,albo zdezorientowanie.Jak kolwiek teraz się nie zachowasz,to mam nadzieję,że przeczytasz ten list.Mam nadzieję,że ten list będzie pierwszym i ostatnim listem pisanym przeze mnie do ciebie.Nie oczekuję na żadną odpowiedź z twojej strony,nawet nie chcę jej widzieć.
Może wiesz w jakiej sprawie piszę? Albo.. Wiesz chociaż w ogóle kto do ciebie pisze,czy byłeś zbyt bardzo zajęty zbyt dużą ilością dziewczyn podczas naszej znajomości,że nawet mnie nie kojarzysz?
Nie zdziwiłabym się.Wiem już,że po tobie można się wszystkiego spodziewać.
A może mam odświeżyć ci pamięć?
O..już wiem..Może moje 'słynne' powitanie ci przypomni: " Idiotów pozdrawiam środkowym palcem" Znajome? No popatrz..Wreszcie coś ci świta? Jeżeli nie,to czytaj dalej.Z czasem wszystko powinno się wyjaśnić.
A więc tak..Bardzo dużo ciekawych rzeczy dowiedziałam się o tobie perfidny kłamco,naprawdę dużo.Zastanawiasz się może skąd? Hah.Bardzo dobrze.Odpowiem ci nie zdradzając zbyt wiele szczegółów.Może skojarzysz fakty,a może i się pogubisz w tym wszystkim.W każdym bądź razie..jakby nie było,radź sobie sam.Ja ci już nie pomogę.
Mówią,że zła karma powraca..No widzisz..tobie już coś takiego się dzieje.Nie minęło wiele czasu,a u ciebie już się coś sypie-nie ukrywam,że mam w tym jakiś udział.Mówiłam,że jestem wredną s*ką.Nie bez powodu tak mnie nazywają.Może nauczysz się,że warto trochę szanować innych ludzi.
Wiesz co mnie najbardziej zastanawia? Zastanawia mnie  to,czy chociaż przez chwilę,czy chociaż raz byłeś ze mną odrobinę szczery.Chyba nie muszę ci tutaj tłumaczyć dlaczego myślę tak,a nie inaczej.
Wogóle nie rozumiem jak ty po tym wszystkim mogłeś mieć do mnie pretensje o to,że wogóle tak myślę.Nie miałeś chociaż tyle godności,żeby przyznać jaka jest prawda? Nie prosiłam o to żebyś od razu mi mówił co było prawdą,a co nie,wymagałam jedynie od ciebie żebyś wreszcie przestał mi mydlić oczy.
Mówisz,że ostatnio było ci ciężko.Ale powiedz..Jak ja mam ci współczuć,skoro mnie tak potraktowałeś?
Mogłabym ciebie teraz zwyzywać-epitety raczej szybko by się nie skończyły,mogłabym zrobić wiele innych rzeczy.Ale wiesz co? Szkoda zdrowia i nerwów na takie osoby jak ty-ociekające fałszem.To wszystko zostawię dla siebie.Po tobie i tak pewnie
by spłynęło to wszystko.Więc czy to wszystko jest warte całego zachodu?
Chociaż jednego jestem ciekawa..bo nadal nie dostałam odpowiedzi na to pytanie.Dobrze bawiłeś się w to całe love story? No powiedz..Mów śmiało..Jak było? Nadawałam się na twoją zabawkę? Zapewne nie byłam wystarczająca i oprócz mnie ktoś jeszcze był oszukiwany przez ciebie,tak jak ja.Zresztą po co ja pytam.Sam ostatnio to potwierdziłeś.Nie rozumiem zbytnio co chciałeś tym wszystkim osiągnąć.Ale wiesz co? Nie będę nawet próbować.
Nie wykrzyczę ci nawet jak bardzo cię nienawidzę.Na szczęście to wszystko nie osiągnęło tak wysokiego stadium,przynajmniej tak mi się zdaje.
Wiesz co jest najśmieszniejsze w tej sytuacji?
Dzień wcześniej,dzień przed poznaniem prawdy wydawało mi się,że zaczynam darzyć cię uczuciem.Na szczęście ktoś nieświadomie pomógł mi się tego czegoś wyzbyć.
Nie wiem jak mogłam tym razem nie posłuchać tego cichego głosu,który podpowiadał mi,że jesteś jednak ze mną nieszczery.Coś uśpiło moją czujność.Wogóle nie rozumiem gdzie w tej znajomości podział się dystans do ludzi,a właściwie do osób płci męskiej.Coś ty mi zrobił? Zburzyłeś mi obronny mur który budowałam przez dłuższy czas.Tylko nie rozumiem jak..Coraz bardziej chcę ci przyłożyć.Ratują cię jedynie te durne kilometry cwaniaku.
Znając ciebie..to co właśnie piszę,schlebia ci.Ale wiesz co? Szczerze mówiąc mam to gdzieś.Naprawdę.Rób sobie co chcesz.Jeżeli twoim powodem do dumy jest cierpienie innego człowieka,to proszę bardzo,ale wiedz,że to wszystko z czasem odwróci się przeciwko tobie.
Tylko wiedz jedno..Jeżeli jeszcze raz potraktujesz mnie albo kogo kolwiek z moich znajomych,tak jak mnie,to chyba nie ręczę za siebie.Ogólnie..wiesz za co ktoś razem ze mną chce dać ci po pysku? Mam mój ulubiony fragment naszej rozmowy,wiesz? W dodatku znam go już na pamięć.Ta osoba już chyba też.Z chęcią ci go zacytuję..
"gdyby zabawka pisała codziennie to byłoby inaczej"
Twoje piękne sformułowanie.Po prostu nie wierzę..Tym razem twoja odpowiedź zawierała więcej niż jedno słowo.Gratulacje.Coraz lepiej.
A teraz może jednak powiem ci kim tak naprawdę jest O.
To moja koleżanka,a ty do niej zarywałeś,idioto.I tak samo jak ja,chce żebyś dostał po ryju.
Chciałam cię trochę pomęczyć,żebyś sobie trochę pogłówkował,ale jednak chęć skonfrontowania ciebie całą tą sytuacją jest silniejsza.
Także chętnie opowiem tobie jak było naprawdę..
Najpierw chciała porobić sobie tzw.jaja z ciebie,ale ja w tym jej przeszkodziłam.Ale wiesz co? Zmieniłam bardzo szybko zdanie.Skoro ty się bawiłeś bardzo dobrze moim kosztem,to dlaczego ja nie mogłam?
Ta O. z którą pisałeś,tak naprawdę była mieszanką.I ja z tobą pisałam i ona.Na początku dawałam radę.Z czasem znowu wrócił nerw na ciebie.W końcu O. pisała z tobą.Ja tylko od czasu do czasu się udzielałam i kontrolowała przebieg tego wszystkiego.Cała ta bajeczka z chłopakiem i przyjaciółką była zmyślona.Jakoś trzeba było cię zainteresować naszą osobą.
Zdziwiony? A proszę.Dziw się.Teraz przynajmniej wiesz gdzie O. ci zniknęła.
I jak? Fajnie jest zostać zabawką?
Szczerze mówiąc mamy remis i mam nadzieję,że nie będzie dogrywki.Nie wiem czy zniosłabym widok twojej fałszywej gęby.Jedno jest pewne-na pewno bym się nie powstrzymywała jeżeli miałabym okazję ci przyłożyć.
I mam gdzieś,że w ten sposób mogłabym wystawić cię na próbę.Naprawdę mnie to nie interesuje.Mam gdzieś,że mogłabym nie mieć z tobą szans w tym 'pojedynku' gdybyś jednak zdecydował się mi odpłacić.Naprawdę mało mnie to obchodzi.
Mam nadzieję,że dobrze się bawiłeś,ale wiedz,że powtórki nie będzie.
Mam nadzieję,że już nigdy nie zobaczę cię w moim życiu,a nawet,że o tobie nie usłyszę.Nie jest mi to potrzebne..
"A teraz zabawka idzie tam gdzie jej miejsce-do kosza.I nikt już nie musi o niej pamiętać."
P.S.Jeden jedyny raz ci podziękuję-dzięki tobie znowu twierdzę,że większość facetów to idioci.
                                               ~M.Z.P.Ż.

środa, 1 lipca 2015

List do.. "(...)Powiedz mi..Co teraz będzie?(...)"

Mój Aniołku! (Moje serduszko)
Pisząc do Ciebie ostatni list cała byłam przepełniona optymiznem.Naprawdę wierzyłam,że damy radę. Co jest naprawdę dziwne,ponieważ jestem pesymistką.Dziś znowu to robię.Poraz kolejny piszę do Ciebie w dość niecodzienny sposób.Tylko tym razem z jednym wyjątkiem-nie jestem już tak dobrze nastawiona.
Na pewno zastanawiasz się co mnie do tego skłoniło.Być może jednak już jakiś powód Ci się nasuwa na myśl.Być może już wiesz co mnie do tego skłoniło.Jeżeli jeszcze nie,to niebawem się dowiesz.
Znamy się już tyle czasu.Dokładnie ponad dwa lata,a conajmniej od roku się przyjaźnimy.Specjalnie dla Ciebie chciałam niedługo przyjechać do miasta w którym mieszkasz.Chciałam spełnić twoją prośbę.Jedynie dla Ciebie.Innego powodu nie ma.Nic więcej mnie tam nie sprowadza.To właśnie dla Ciebie jestem skora do poświęceń.Przynajmniej jeszcze do wczoraj byłam.Dzisiaj już nie wiem jaką postawę przyjąć.
Jesteś dla mnie bardzo ważna.Do tej pory myślałam,że wiesz,że właśnie tak jest.Niestety wychodzi na to,że prawdopodobnie się myliłam.Gdybyś to wiedziała, inaczej byś postąpiła.A może jednak Cię nie znam? A może moje odczucia są błędne? A może postąpiłabyś tak samo? A może jednak histeryzuję? A może jednak wyolbrzymiam to wszystko?
Jedno jest pewne.. Serce mi pękło kiedy dowiedziałam co zrobiłaś,wiesz? Nie wierzyłam kiedy ktoś mi 'powiedział',że jesteś w stanie zastąpić mnie kimś innym.Nie wierzyłam,że mogę spaść o szczebel niżej,że od dzisiaj inna osoba zajmie w pewnym sensie moje miejsce,a ja zejdę  bardziej na bok.Broniłam Ciebie,broniłam mojego serduszka.A wiesz czemu? Bo naprawdę jesteś dla mnie ważna.Nie myślałam,że możesz mnie tak zranić.Do tej pory ufałam Ci bezgranicznie.Teraz nie wiem co mam myśleć.
Zdaję sobie sprawę,że nie jestem zbyt dobrym człowiekiem,ale też nie jestem rzeczą,którą można zastąpić albo chociaż odstawić na na bok.Nie jestem żadną zabawką.Ja też mam uczucia,wiesz?
Rozumiem.Jesteś młodsza,chcesz wyszaleć,ale proszę Cię,pomyśl jak ja mogłam się poczuć.
Powiedz mi..Co teraz będzie? Jak mam Cię traktować? Jak mam się zachować? Chcesz,żebym udawała,że wszystko jest dobrze,że nic się nie stało?
Wiesz..Ja chyba nie potrafię.
Przepraszam.
Liczę,że naprawdę zastanowisz się nad tym wszystkim.
                                                Twoja K.

sobota, 20 czerwca 2015

List do X. (...)zachowujesz się bynajmniej dziwnie(...)"

Hi X.!
    Don't worry. I'd prefer translate the letter into English later. At least you have the opportunity to see the letter in my language.
      Kiedy to piszę u Ciebie jest prawie noc,u mnie zaledwie jest wieczór .
Od paru dni zachowujesz się bynajmniej dziwnie..Od kąd powiedziałeś mi,to co leży tobie na sercu naprawdę dziwnie się zachowujesz.Wszystko się zmieniło. Między nami nie jest dobrze.Czuję,że Cię tracę jako przyjaciela.A może już straciłam? Nadal się nad tym zastanawiam i nadal nie znam odpowiedzi.Nie wiem też w jak się zachować w tej sytuacji.Zastanawiam się czy chcesz o tą przyjaźń walczyć.
W dniu w którym mi to powiedziałeś zrozumiałam czego tak naprawdę ja się bałam i boję.Ani przez chwilę wtedy nie przeszło mi przez myśl,żeby Cię i całą tą znajomość przekreślić.Miałeś mi odwagę powiedzieć coś,co ja nie potrafię powiedzieć komuś od dawna.Nie wiem dlaczego,ale wierzę Ci w to.Naprawdę wierzę,choć nie mam zbyt wielu powodów ku temu.Jedynie twoje słowo.
Obiecałeś mi,że nigdy mnie nie zostawisz.Ja Ci tego nie obiecałam.W każdej chwili jeżeli będziesz naprawdę chciał pozwolę Ci odejść,abyś mógł być szczęśliwy beze mnie, sam lub z kimś innym.Przyjaźń wymaga poświęceń,jak wszystko inne.A ja tym razem mogę się poświęcić dla twojego szczęścia. Nie będę Cię trzymać pod kluczem.Nie będę Ci mówić co masz robić.Nie chcę mieć Cię na wyłączność.Masz prawo do własnego życia.Do wszystkiego masz prawo bo nie będziemy ze sobą.
Ale muszę spytać..Czy gdyby była szansa,żebym darzyła Cię tym uczuciem,chociaż przez jeden dzień,czy skorzystałbyś z niej?
Nie wiem czy chciałabym,żebyś odpowiedział "tak",nie wiem też czy chciałabym,żebyś odpowiedział "nie".Chyba nawet nie chcę znać odpowiedzi na to pytanie.
Musiałam tylko zapytać.
Nie chcę Cię ranić,wiesz? Zastanawiam się czy w takim razie moje odejście by Ci pomogło.Nie musiałabyś cierpieć będąc przy mnie.Może moja nieobecność pomogła by Ci kogoś sobie znaleźć.Z czasem byś może zapomniał o mnie.Może to by było lepsze dla Ciebie.
A może już sam do tego dążysz? Chyba tak właśnie jest.Chyba jedynie to daje się odczuć.Nic więcej nie umiem wywnioskować.A może jednak znudziłam Ci się? Albo..Może nie zasługuję na Ciebie? Mówią,że ma się to,na co się zasługuje,a ja nie zasługuję na nic,więc nie mam nic.Bardzo możliwe.Nie bez powodu jestem tak,a nie inaczej nazywana.
Co chwilę co innego przychodzi mi do głowy.I za każdym razem jest tak samo..Tylko Ty możesz mi na to wszystko odpowiedzieć.Nikt inny nie może,tylko Ty.
Może to głupie,ale trochę brakuje mi wiadomości od Ciebie.Brakuje mi twoich żartów.Zawsze głupia się nabierałam,a Ty się zawsze pytałeś czy jestem za to zła.Nigdy nie byłam.Nazywałam Cię w takich momentach  kłamcą,ale wtedy nie miałam Ci nic za złe.Śmiałam się po prostu z twojego zachowania.Brakuje mi trochę twoich przywitań,twojego "good morning carol" lub "good mor ing Karolin".Zawsze się wtedy wściekałam,że odmieniasz moje imię w rodzaju męskim,ale też cieszyłam się,że chociaż próbujesz je odmieniać.Brakuje mi trochę twoich pytań.Nikt nigdy mnie tyle nie pytał co Ty podczas jednej naszej rozmowy.Trochę mi tego brakuje.Chciałabym wrócić do tego.Dzięki tobie się uśmiechałam.Przez całe dnie chodziłam wtedy uśmiechnięta.Czasami miałam wrażenie,że inni się mi przypatrują.No,ale nic dziwnego.Na co dzień jestem straszną zrzędą i ciągle chodzę naburmuszona.Dziękuję Ci za to.Dzięki tobie,choć przez chwilę byłam szczęśliwa.
Tylko,jeżeli próbujesz o mnie zapomnieć,to wtedy nie chcę do tego wracać.Chcę żebyś dążył do szczęścia.
Miałam nadzieję,że w ten weekend się odezwiesz,ale teraz widzę,że chyba nie mam na co liczyć.Sama się nie odezwę.Ostatnio się odezwałam i nic z tej rozmowy nie wyszło.
Dziękuję też,że się o mnie martwiłeś.Staram się poprawić,żebyś już nie musiał więcej.Niestety to nic nie pomaga.Mojemu organizmowi dziennie wystarcza jeden duży posiłek i dwa lub trzy małe.Nie pijam też herbaty.Tym bardziej kawy tak jak Ty.Nie mówiłam Ci tego.Nie chciałam Cię martwić,że mam problemy z sercem kiedy ją piję.Zazwyczaj też nie jem śniadań.Ale nie martw się..Jak narazie mam się dobrze.
Jestem wdzięczna Ci za wszystko.Nawet za najmniejszą rzecz,wiesz? Naprawdę dziękuję.
Przepraszam też,że nie potrafię odwzajemnić twojego uczucia.To by nas zniszczyło,wiesz? Lub chociaż mnie by to zniszczyło.Nie wiem czy moje serce zniosło by kolejną taką sprawę.
Jak ja to zawsze piszę..
Will be okay.Take care!

I hope that "See ya later,
Bye!
Your dude(carol/Karolin/Caroline)

List do.. "(...)Nie wylewaj niepotrzebnie łez.(...)"

Moje serduszko!
W tym liście muszę powiedzieć Ci o paru sprawach.Zanim to wszystko napiszę..chcę Cię o coś prosić.Proszę Cię..Jeżeli kiedyś dostaniesz podobny list,tylko nie płacz tak jak ja,w trakcie pisania go do Ciebie.Nie wylewaj niepotrzebnie łez.Przynajmniej jeszcze nie tym razem.Jeszcze nie czas..
Pamiętaj! Tyle już przetrwałyśmy,więc i z resztą damy sobie radę.
Wiesz może dlaczego nazywam Cię moim serduszkiem?
Niezależnie od tego,czy wiesz,czy też nie,napiszę jak jest.
Jesteś dla mnie bardzo ważna, wiesz? Jesteś jedną z tych osób,które są dla mnie najważniejsze.Prawdopodobnie jesteś jedyną osobą której ufam bezgranicznie.Najpewniej pare osób by się oburzyło czytając to.Mi też byłoby przykro.Niektórych znam dłużej niż Ciebie.Tylko nikomu z nich już nie ufam tak bardzo jak Tobie.Nie mam na to wpływu.Wiem,że mogę powiedzieć Ci wszystko.Nawet moją największą tajemnicę,ale Ty,jako jedyna nie wyśmiejesz mnie.Ufam Tobie chyba bardziej niż sobie.Mam nadzieję,że nie zabije mnie to kiedyś.Mam nadzieję,że nie opuścisz mnie tak jak inni.
Szczerze mówiąc nie wiem jak Ci to wytłumaczyć.Po prostu po raz pierwszy posłuchałam głosu serca.
Bardzo się cieszę,że Cię mam.Bardzo jestem Ci wdzięczna,że nadal w tej przyjaźni trwasz.Wiele już osób mnie opuściło,Ty nadal jesteś.I wiesz co najważniejsze? Kocham Cię jak siostrę. Ktoś mi zarzucił,że to wszystko wygląda jakbym była lesbą.Ale ja się tym nie przejmuję.Nie mam nic do homoseksualnych.Chociaż trochę się obruszyłam bo wtedy w takim razie i Tobie to zarzucała.Tylko..Ta osoba nic nie wie..nie wie jak naprawdę  jest.A może i zazdrości? Szczerze w to wątpię,ale jakiś powód musiał być.
Podziękowania które jakiś czas temu przygotowałam dla Ciebie,były jak najbardziej szczere.Wszystko płynęło prosto z mojego serca wtedy.Nie zawierało ani krzty kłamstwa.Nic nie było na pokaz.Wszystko z mojej strony naprawdę było prawdziwe.Naprawdę żałuję,że nie mogę podziękować Ci osobiście,ale cóż..warunki nam nie pozwalają.Niestety największą przeszkodą w naszej przyjaźni są kilometry.Oprócz nich,nic innego nam nie przeszkadza.Ani różnica wieku między nami ani wcześniejsze spory,kiedy ciężko było dojść do porozumienia,gdzie każdy w tym wszystkim zaczynał się już gubić.Na szczęście to wszystko już za nami.
Bardzo się cieszę,że przetrwałyśmy większość rzeczy złych.
Możliwe,że nie zdajesz sobie sprawy mój Aniołku jak bardzo rozczuliłaś moje serce wiadomością w której były zawarte dwa najważniejsze zdania.Też żałuję tego,wiesz? Ale to nic straconego.Nie musimy być przy sobie od samego początku.Wystarczy żebyśmy trwały przy sobie w tej przyjaźni do samego końca.Naprawdę,to wystarczy.
Zbliżamy się już do nie ciekawych rzeczy.Możliwe,że poleci pare łez.Może będzie to z mojej strony,a może z twojej.Chciałabym nam tego oszczędzić.Niestety nie chcę tego przed Tobą ukrywać..
Od pewnego czasu moja mama myśli nad wyjazdem za granicę.Oczywiście nie miałabym nic przeciwko.Tylko..No właśnie..Zawsze musi być jakieś "ale"..Nie miałabym nic przeciwko gdyby patrzyła na to w innych kategoriach.Mogę jechać tam na tydzień lub dwa,a może i nawet miesiąc,ale tylko na tym mogłoby się skończyć dla mnie.Niestety moja mama ma trochę inne poglądy..Zasmakowała już lepszego życia niż w Polsce i zaczyna jej tego brakować..Chciałaby się tam przeprowadzić.Już pare razy wspominała,że żałuje,że nie wykorzystała kiedyś szansy,żeby tam wyjechać i zostać tam już na stałe.
Jedyne co ją powstrzymuje,to, to,że mamy tu nasz dom w który włożyliśmy dużo pracy,wysiłku i również pieniędzy.Jedynie tego nie chce zaprzepaścić.
Natomiast ja..Nie chcę zaprzepaścić tego co zdążyłam już zbudować..Mój świat kiedyś zdążył już runąć z fundamentami.Teraz staram się budować coś nowego.Nie odbudowuję już tego co było-nie warto.Kolejna sprawa,która mnie powstrzymuje,to,to,że to mogłoby nieźle namieszać między nami.Od ponad dwóch lat już budujemy tą przyjaźń.Mieszkamy od siebie pare set kilometrów,a teraz dystans mógłby zwiększyć się jeszcze o ponad tysiąc kilometrów.Jedyne co mogłoby mnie pocieszyć,to,to,że za parę lat mogłabym decydować już o sobie i tu wrócić.Tylko że,ja nie zamierzam tego tak poprowadzić.Będę walczyć o to,żeby zostać tu z tymi których kocham.Tu gdzie się urodziłam i wychowałam-w Polsce.
Nie martw się..Wszystko będzie dobrze.Obiecuję,że dopilnuję tego.Obiecuję też,że odezwę się do Ciebie jak tylko będę w twoim mieście.Bardzo chciałabym skorzystać z twojego zaproszenia,ale chyba nie dam rady.Prawdopodobnie nie uzyskam pozwolenia.Bardzo zazdroszczę tym,którzy mogą pojechać do Trójmiasta.Chciałabym tam pojechać chociaż na te kilka godzin.
Zobaczymy jak to wszystko się potoczy.
Jedno wiem..Damy radę.Wierzę w nas Aniołku.
Trzymaj się!
         Twój kwiatuszek (K.)

List do G."(...)naszło mnie bardziej na "wspomnienia"(...)"

Droga G.
Głupio się z tym czuję,że ciągle nękam Cię moimi przemyśleniami.Zresztą jak za każdym razem.Czuję się głupio kiedy ktoś musi wysłuchiwać tego co mam do powiedzenia.Wiem,że jestem wielką zrzędą.Chciałabym to zmienić,ale chyba nie potrafię.Chyba przyzwyczaiłam się już do aktualnego stanu rzeczy.
Tym razem naszło mnie bardziej na "wspomnienia",męczące  wspomnienia.
Dzisiaj ten list może być tak bardzo chaotyczny,że z czasem chyba i ja się też tu pogubię.Nie będę starać się układać tego w całość.Będzie tak,jak jest.Chyba nawet nie widzę potrzeby,żeby go jakoś poskładać w jedną całość.
"To chyba jakaś paranoja..Nie lubię mężczyzn..Boję się ich..Czemu? Chyba duży wpływ miały dwa incydenty."
Jedynie jeszcze tylko kilku ufam,ale to dzięki temu,że zdążyli wyrobić sobie zaufanie u mnie zanim pojawiła się ta dziwna fobia. Chyba powinnam się wybrać z tą sprawą do specjalisty.Tylko właśnie że..sama dokładnie nie wiedziałabym co powiedzieć.

"Od paru dni nękają mnie wydarzenia z  przeszłości.Przeszłość siedzi mi w głowie.Od paru dni cofam się przynajmniej dwa lata wstecz.Dopiero dzisiaj chcę o tym mówić,dopiero teraz potrafię.
Nie lubiłam chodzić tam.Zawsze się dziwnie czułam.Dzisiaj wiele bym dała żeby wrócić do początku choć na chwilę.Wolałabym to niż jeżdżenie na cmentarz.Wolałabym to,niż za każdym razem szukanie grobu.Bo choć tamte zdarzenia miały miejsce  sześć miesięcy temu,czuję się jakby tamte zdarzenia miały miejsce chociażby wczoraj.Wciąż doskonale pamiętam ten telefon.Wciąż doskonale pamiętam tą pustkę.Tą bezradność,że nic już nie mogę zrobić.Chociażby przywitać się z bliską mi osobą.Teraz jedynie mogę durnie się uśmiechać do zdjęcia za każdym razem kiedy wchodzę do pokoju.Teraz jedynie mogę się tak witać.Co i tak nie zmieni faktu,że bliskiej mi osoby już ze mną nie ma i nie będzie.
Pamiętam mój płacz kiedy już wiedziałam,że jesteśmy coraz bliżej końca.Łzy chyba nigdy tak mocno mi nie płynęły jak wtedy.Płynęły chyba mocniej niż parę miesięcy wcześniej.Rzadko kiedy płaczę.U mnie ten widok jest prawie że nie spotykany.
Nikt mnie nie rozumiał wtedy.Nikt nie czuł mojego bólu.No,ale jak mogli go czuć? To przecież nie oni przez kilkanaście lat znali tą osobę.To nie oni się przywiązali.Dzisiaj znowu nikt mnie nie rozumie.Nikt nie rozumie po co noszę na sobie kolor czarny.Każdego to denerwuje.Nawet tych,którzy też go noszą.Nikt dzisiaj nie rozumie dlaczego nie chcę się bawić.Nikt nie rozumie dlaczego nie chcę tańczyć.Mówią,że mam już przestać.Nawet Ci w których kiedyś zawsze miałam oparcie.Każdy ma dość mnie.Tylko że,to nie oni stracili tak bardzo bliską im osobę."

"Wiesz jakie to uczucie bać się własnego cienia? Wiesz jakie to uczucie mieć swój pokój,a nie móc z niego korzystać? Wiesz jakie to uczucie bać się w nim przebywać,a co dopiero spać? No powiedz..Wiesz? Chociaż raz w życiu to czułaś? Ja czuję to codziennie.Bo widziałam i dowiedziałam się więcej niż inni.."
Wiesz z czym dzisiaj do Ciebie piszę? Oprócz mojego strachu i bólu znowu towarzyszy mi niepewność.Po raz kolejny nie umiem zrozumieć,bądź odgadnąć swoich uczuć.
Powiedz mi..Ile razy można zakochać się w tej samej osobie?  Ile razy może odnowić się stare uczucie? No powiedz..Ile razy można znosić i przeżywać nieodwzajemnione uczucie? Ile razy trzeba zakochać się w niewłaściwej osobie? Ile razy trzeba,żeby wreszcie przestać cierpieć? Ile razy mam kochać tak mocno,że nic inne nie będzie miało większego znaczenia? Ile razy moje serce musi wariować żeby to niechciane uczucie minęło? Co trzeba zrobić żeby nie kochać kogoś tak mocno?
No wytłumacz mi..Ja tego nie rozumiem do dzisiaj.Nie rozumiem własnych uczuć.Bardzo często nie umiem ich odgadnąć.Bardzo często nie mam już siły do tego.No bo jak długo można w takim czymś trwać? Ostatnio było to 9 miesięcy.A teraz? Będzie to dłuższy czy krótszy czas? Nie wiem.Nie chcę wiedzieć.Wolę,żeby to uczucie się znowu wypaliło.Tylko,tym razem moim życzeniem jest,żeby ono zniknęło na zawsze.Nie chcę go kochać.Moim marzeniem jest przestać go kochać.
Nie mam do tego ani siły ani głowy.Nie wspomnę już o sercu.One kiedyś mi w końcu pęknie.Jest zbyt słabe.I już tu nawet nie mówię o stanie emocjonalnym,mówię raczej o stanie zdrowotnym.Jestem jednym,wielkim,chodzącym nieszczęściem.
Z każdym dniem chyba ubywa mi sił na to wszystko.Wciąż nie wiem co mi jest.Ani nie wiem co jest ze mną emocjonalnie ani co jest ze mną zdrowotnie.Nikt nie ma zamiaru mi pomóc kiedy o to proszę.
Ponad to..Wszyscy ostatnio ode mnie odchodzą.Niedługo nie zdąrzę się nawet obejrzeć,a nikogo przy mnie już nie będzie.Wszyscy w końcu odejdą.Zastanawiam się kto będzie następny.Być może będziesz tą kolejną osobą nawet Ty.Jak nie teraz,to wtedy kiedy staniesz się pełnoletnia.
Zobaczymy jak to będzie.
A teraz trzymaj się..!
Pozdrawiam!
                                 K.

List do I. "(...)po prostu dość."

Witaj I.
Piszę do Ciebie ponieważ,chyba czas najwyższy,aby wreszcie dociągnąć tą sprawę do końca.Nie uważasz?
Powiedz mi..Ile jeszcze będzie trwać ta nasza pseudo przyjaźń? Czy któraś z nas wreszcie zainterweniuje? Ile można w takim czymś trwać? Jak długo jeszcze chcesz się bawić mną? Jak długo masz zamiar kombinować? Jak długo jeszcze mam dawać Ci wsparcie,kiedy ja od Ciebie nie dostaję nawet 5 minut uwagi? Znoszę to już bardzo długo.Wciąż sobie tłumaczę,że wreszcie coś się zmieni.Wciąż tłumaczę sobie,że muszę być cierpliwa,a w końcu doczekam się tego co chcę.Ale wiesz co? Czekam już chyba piąty lub szósty  miesiąc z kolei.I wiesz co? Nic się nie poprawiło.Jest chyba nawet gorzej niż było te pare miesięcy temu.Nadal nie widzisz w tym wszystkim żadnego problemu? Ja widzę.I to nie jeden.Widzę ich pełno.Od wielu miesięcy w tej "przyjaźni" liczysz się tylko Ty i twoje zdanie,nic więcej.Wiesz co robisz jak ktoś zwróci Ci uwagę? Zwyczajnie uciekasz.Nie próbujesz tego wyjaśnić.Przeważnie w takim rodzaju ignorujesz.
Od jakiegoś czasu próbuję Ci powiedzieć,że u mnie i ze mną nie jest najlepiej.Ale wiesz co robisz? Nawet nie próbujesz słuchać.Potrzebowałam Cię i potrzebuję,ale co tam..Przecież twoje sprawy są o wiele ważniejsze..
Robię i będę robić "porządki" w liście znajomych.Jak tak dalej pójdzie to znajdziesz się na liście "oczekujących",oczywiście na usunięcie.Możliwe,że to dziecinnie to brzmi..Ale..Od czegoś trzeba zacząć..Przepraszam,ale ja już nie mam na to wszystko ani siły ani ochoty.
Skoro mówisz,że Ci zależy,a mi się tylko wydaje,że się nie interesujesz niczym,to może czas nadrobić pare spraw.. Po raz kolejny nie wiesz,że się w coś wpakowałam.Po raz kolejny nie wiesz,że kiedykolwiek miałam jakiekolwiek kłopoty.A wiesz czemu? Bo nie interesuje Cię to.Masz mnie gdzieś.I może dobrze..Może lepiej jak tak zostanie. A może jednak to wiedziałaś? Wątpię..Gdybyś wiedziała,to znowu byś robiła mi wyrzuty,że nie jestem taka jaka być powinnam,przynajmniej twoim zdaniem.
Nie wiesz,że bałam się nawrotu 'choroby'.
Nie wiesz kogo kocham i przez kogo cierpię.
Nic nie wiesz,a pomimo to,chcesz nadal nazywać się moją przyjaciółką.Pomimo wszystko jesteś zdania,że możesz mi mówić co mam robić.
Mam tego dość.Każde kolejne umówione spotkanie jest najpierw przez Ciebie odwoływywane po tysiąc razy zanim zjawisz się na godzinę czy półtora i spotkanie dojdzie do skutku.Wciąż zgadzam się na kompromisy,specjalnie dla Ciebie,ale Ty,nie,nawet tego nie widzisz.Ja mam po prostu dość.Nadal jestem zdania,że to wszystko nie ma sensu.Nie chcę od Ciebie już nic.Ani przeprosin ani niczego innego.Nadal twierdzę,że nie chcę w tym wszystkim trwać.I albo się w końcu dogadamy na tych warunkach na których chciałaś,albo ja to załatwię szybko i po swojemu.Nie będę się bawić w niewiadomo co.
I może jestem zbyt bezpośrednia,ale pomyśl sobie jakbyś się Ty zachowywała na moim miejscu.Pod powiem Ci..Dawno byś to zakończyła albo zwiała.


Mam nadzieję,że wreszcie coś do Ciebie dotrze.
                              K.
               

sobota, 25 kwietnia 2015

Przegrana pozycja

Droga O.G.
Chcesz wiedzieć kim jest on.Chcesz wiedzieć skąd go znam.Chcesz żebym Ci podała jakiekolwiek namiary na niego. Jest to niewykonalne.
A co jeśli ja sama tego nie wiem? Co wtedy?A co jeśli wiem o nim wystarczająco,a nie wystarczająco dla Ciebie? Jak miałabym Ci wtedy właściwie odpowiedzieć?
Znasz tylko postać rzeczy.Znasz tylko maleńki zarys sytuacji zaistniałych między nim,a mną.Wiesz tylko trochę o mojej i jego relacji.Właściwie nie wiesz prawie nic.Bo czym jest znajomość paru informacji przy mojej wiedzy w tej sprawie? Niczego więcej się nie dowiesz. Ja także niczego więcej o nim się nie dowiem. A nawet gdyby,to tylko przypadkiem.Nie chcę się niczego więcej o nim dowiadywać,rozumiesz? Zresztą,jak miałabyś to rozumieć skoro nic praktycznie o tym wszystkim nie mówię? Ale nie martw się.Nie jesteś jedyna.Nie Ty jedyna nie dowiesz się o co w tym wszystkim chodzi.Nie Ty jedyna nie dowiesz się o nim czegoś więcej.Nie Ty jedyna nie dowiesz się dlaczego tak bardzo tą znajomość z nim kryję.Naprawdę nie jesteś jedyna.Wszystko ukryłam w zamkniętej klatce.Ukryte są tam nie tylko wspomnienia i przeżycia związane z nim,ale wszelakie informacje o nim,cała moja wiedza.A wiesz czym jest ta klatka? Klatką jest mój umysł.Zakodowany tak,aby wiedział które informacje nie powinny ujrzeć światła dziennego.Narazie mu się udaje,choć od czasu do czasu przegrywa walkę z językiem.Na szczęście z tymi informacjami nie podejmuje walki.W tej sytuacji jest na przegranej pozycji i zawsze będzie,choćby nie wiadomo jakby się starał.W tej kwestii nie uda się nikomu.
A wiesz może po co było to całe zamieszanie wtedy? Wiesz dlaczego tak bardzo mi zależało żeby wodzić Cię wtedy za nos? Wiesz na co zdały się te kłamstwa i to wszystko?
Osiągnęły inny skutek niż chciałam,ale to tym razem było mi akurat na rękę.Wyszło lepiej bo temat się skończył.Tylko trochę żałowałam swoich czynów kiedy zasugerowałaś mi,że on nie istnieje.Że po prostu jego osobę sobie wymyśliłam.Na moje nieszczęście,jak to wtedy powiedziałam,on istnieje.Tylko w takim razie dlaczego nikt nic o nim nie wie,tylko ja wiem? No właśnie.Tu jest pies pogrzebany,ale jak już wcześniej napisałam,niczego więcej się nie dowiesz.
Więc jaki cel ma mój list do Ciebie?
Już tłumaczę.Ten list może ewentualnie wyjaśnić pewne niedociągnięcia,a jeżeli takiego czegoś nie ma,to tylko jeszcze zdziała coś innego,a mianowicie mój drugi cel,ale tego na twoje nieszczęście się nie dowiesz.Zepsułabym efekty.
Wracając jeszcze do poprzednich pytań ode mnie.
Po co tak się wtedy zachowałam?
Miał to być egzamin z zaufania.A dla kogo? No właśnie.W tym tkwi sedno sprawy.Miał być egzaminem sprawdzającym Ciebie.No ale,jak to mówią,,kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada.I tu popełniłam błąd,ale tak to jest jak się podejmuje nieprzemyślane decyzje.Egzamin sprawdzający Ciebie szybko stał się egzaminem sprawdzającym mnie.
Na początku plan był taki..
Założę konto,niby przez przypadek zostawię wskazówki dotyczącego jego,tzn.jego konta,Ty do niego napiszesz,czyli w rzeczywistości do mnie,potem zaczniemy pisać,spytam się Ciebie w końcu co Cię tknęło,że do niego napisałaś,a na koniec sprawdziłabym czy to nie był błąd,że Ci zaufałam i czy byś nie napisała do niego jakim uczuciem go darzyłam.Później stwierdziłam,że to było beznadziejne.Stwierdziłam,że nawet gdybyś mu nie powiedziała,to i tak pewnie nic więcej bym Ci o nim nie powiedziała.
Gdzie w tym był sens? Niewiadomo.Musiałam chociaż spróbować.
Istnieje pewna teoria,że człowiek posiada chociaż trzy tajemnice o których nikt nie wie i nikomu nie powie-a moją z tych trzech tajemnic jest właśnie sprawa związana z nim.Zresztą,gdybym nie miała choćby jednej tajemnicy,to,to już bym nie była ja.
                                      ~Wredna istota-K.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

List do G.

Kochana G.
Zaskoczyłaś mnie ostatnią wiadomością. Szczerze mówiąc myślałam,że serio się pomyliłaś. Jednak później się okazało,że to nie była pomyłka. Chciałabym Ci wtedy wybaczyć,ale nie mogłam. Jak mogłabym powiedzieć,że Ci wybaczam skoro nic się nie stało? Skoro nic mi nie zrobiłaś? Mówiąc,że nie mam do Ciebie żalu ani pretensji mówiłam szczerze. Naprawdę nie mam. I cieszę się,że pomimo upływu czasu nadal nic pomiędzy nami się nie zmienia. Szkoda tylko,że kilometry biorą nad tym wszystkim górę. Nienawidzę ich,no,ale cóż.. Myślę,że gdyby ich nie było nasza historia byłaby całkiem  inna. I wątpie,że byłaby ona lepsza,wręcz odwortnie. Myślę,że byłaby ona gorsza. Chyba tylko dzięki nim się dogadujemy. Wiadomo.. Są te gorsze i lepsze momenty,ale pomimo to,jest między nami dobrze. To chyba dzięki nim omijają nas kłótnie. Niestety wszystko ma dwie strony. To chyba przez nie nadal trzymam rezerwę,mam do Ciebie dystans. Podejrzewam,że kiedyś skończy się ta lepsza farsa i nastąpi to co gorsze. Podejrzewam też,że to się nie skończy dobrze. Na szczęście teraz jest teraz i narazie nie chcę wychodzić na przód.
Nie wiem czy już Ci wspominałam,że przyjechał mój tata. Ty razem z ręką na sercu mogę powiedzieć,że było lepiej niż zawsze. Nie wiem czy to przez to,że trwa to wszystko tyle lat i zaczynam się przyzwyczajać czy naprawdę było lepiej niż zawsze. Coś się zmieniło. Jest już spokojnie. Mam nadzieję,że tak,a nawet i lepiej będzie od teraz.
Pomału też poznaję się od nowa na ludziach. Tak samo jak i Ty dowiaduję się kto trzyma moją stronę,a kto trzyma stronę mojego wroga. Niestety ma to dobrą i złą stronę,ale wolę prawdę niż kłamstwo.
Choć nie powinno tak być,to śmieszy mnie ich zachowanie. Starają się mnie unikać,ale nie wiem po co,skoro mi i tak na tym nie zależy. Wiem kogo chcę w towarzystwie,a kogo nie,a   niektórzy z tych ludzi właśnie są w drugiej grupie. I nie wiem po co oni się tak wysilają. Nie lepiej powiedzieć wprost,że nie chce się ze mną zadawać? Byłoby to o wiele prostsze,no,ale każdy ma prawo do wyboru. Oni wybrali swoją drogę,ja swoją. I pomimo wszystkich trudności zaczęłam walczyć o wartości i cele ważne dla mnie i mojego otoczenia. Nie wiem czy to Ci już pisałam,ale wzięłam się za siebie. Zawdzięczam to niektórym ludzią. To trochę dziwne. Wszystko wygląda tak jakbyn brała z Was przykład,ale tak nie jest. Chcę się zmienić,tak samo Ty i inni,których znamy,ale ja nie biorę z Was przykładu. Nie mam swoim ideałów,ja tylko obrałam drogę na którą mnie naprowadzili. Dalej idę i radzę sobie sama.
Bardzo jestem im za to wdzięczna bo dzięki nim wzięłam się za siebie. To dzięki ich wyzwiskom i opinią zdecydowałam się na ten krok. To dzięki też rodzinie zdecydowałam się podjąć takiego kroku. Dzięki pewnym osobom się trochę nauczyłam o tym życiu. Szkoda,że nigdy im osobiście nie podziękuję..
Jedno wiem.. Pewnej rzeczy Ci jeszcze nie mówiłam.
Dzięki pewnemu człowiekowi zrozumiałam,że chcę,a nawet muszę żyć. Dzięki niemu zrozumiałam,że mam dla kogo. Wszyscy mówią,że jest on za mną od zawsze. Szczerze mówiąc to mi też na nim zależy i myślę,że tak powinno być.
Nie chcę sprawić mu kolejnego cierpienia. Wystarczy,że przeżył to już raz.
Pamiętasz jak kiedyś mówiłam Ci o moim przyjacielu z bardzo daleka? To już nie ważne. Od dłuższego czasu nie szło nam w tej przyjaźni. Skończyło się. Pomimo to,nie będę palić mostów za sobą. Przecież nic takiego się nie stało. Po prostu poszliśmy trochę inną drogą.
Ostatnio również wzięłam się za pomaganie pewnemu chłopakowi. Wspominałam Ci już  o tym,ale nie wiele. Masz swoje sprawy i nie chcę zwalać Ci się na głowę.
Powiem tylko krótko..
Mam już nerwa na niego..Żeby już nie przeklinać to powiem to spokojnie. Umie człowieka doprowadzić do skraju wytrzymałości,a w jego przypadku,do skraju wytrzymałości psychicznej. Poza tym.. Mam z nim mały problem.. Coraz bardziej kombinuje.Ta znajomość nie idzie w dobrą stronę. Muszę coraz częściej go spławiać. Ciekawe ile jeszcze w tej sytuacji dam radę wytrzymać.. Wiem jedno.. Muszę coś z tym wszystkim zrobić. Tego już za wiele.
Moje życie chyba lubi się komplikować. Ponownie muszę się zmierzyć z tą 'chorobą' na którą byłam 'chora' kiedy się poznałyśmy. Chyba zaczyna się odnawiać. Mam nadzieję,że nie wyląduję w szpitalu. Zbyt wiele razy już tam byłam. Nie chcę tam iść ponownie.
Jeżeli zechcesz to mogę odezwać się,gdy już będę wiedzieć coś więcej.
Mam nadzieję,że zaczynasz dawać sobie radę z tym wszystkim i nie sięgniesz już ani razu po to co jest zbędne.
                      Trzymaj się kochana,
                                                  K.

czwartek, 2 kwietnia 2015

List do I.

Droga I. !
Wiem,że to niecodzienna forma komunikowania się z Tobą,ale może to coś da. Może wreszcie coś się wyjaśni. A może i nie i będziesz kolejną osobą,która zrezygnuje ze mnie.
Na początku skorzystam z okazji i opowiem krótko co słychać nowego u mnie. Jeżeli chcesz,to możesz ominąć ten fragment. Byle żebyś przeczytała ten list do końca. Przepraszam też za użyte wulgaryzmy,których nie lubisz,ale czasami sytuacja nas do tego zmusza.
Jeżeli to Cię pocieszy,to wzięłam się za siebie. Możliwe,że za pare miesięcy zobaczysz chociaż częściowo odmienioną mnie. Niestety nie wiem czy czasami nie zapłacę za to moim zdrowiem. Jednakże postaram się być dobrej myśli.
W związku z tym wszystkim podjęłam się pewnego wyzwania. Mogłabym się założyć nawet o to,że gdybyś musiała zgadywać,to nie zgadłabyś komu pomagam. Oszczędzę Ci tego.. Pomagam P.. Wiesz jaki on jest uparty? Yhh.. Potrafi nieźle zaleźć za skórę. Potrafi również doprowadzić człowieka do wyczerpania nerwowego..Powiem szczerze.. Jeżeli nie ma się większej wiedzy,to nie polecam,żeby mu pędzić z pomocą. Jeżeli możesz to oddaj mi trochę twojego opanowania i cierpliwości bo inaczej ten chłopak mnie chyba wykończy..
Osiągnęłam też mały sukces.. Pisanie blogów pomogło mi w osiągnięciu sukcesu z języka polskiego. Niedługo  wezmę udział w 2 już etapie konkursu. Życz mi powodzenia..
Od paru dni jestem zabiegana i muszę wszystko doprowadzić do perfekcji,ponieważ coraz bliżej święta niestety albo stety spędzę je w gronie mojej rodzinki. I właśnie z tej okazji przyjeżdża mój tata. Coś czuję,że będzie się działo..
Niedawno kolejny raz dostałam po mordzie. I wiesz co? Ja chyba nigdy się nie nauczę. Kolejny raz zostałam zbluzgana i zwyzywana. Kolejny raz zostałam nazwana kurwą i pół żartem,pół serio-lesbijką.Nie wiem jakim prawem. Gdzie wogóle jest prawda w tych bluźnierstwach? Mogę być suką, chamem,idiotką, wredna,głupia,dziecinna itd. ale nie kurwą. Do wszystkiego innego jestem już przyzwyczajona,tylko nie do tego.Nic tak bardzo mnie nie wkurza jak to określenie na które sobie nie zasłużyłam.
Wtedy kiedy  powinnaś być,to Ciebie nie ma. Już od paru tygodni nie piszemy normalnie,praktycznie jedna drugiej niemalże się odgryza. Za co? Dokładnie nie wiem,ale byłoby miło gdybyś zechciała mi wreszcie to powiedzieć. Jak narazie mogę tylko snuć swoje teorie i podejrzenia. Tylko co to da? Przecież to nie sprawi,że się odezwiesz.
Wiele razy chciałam Ci powiedzieć wiele rzeczy. Wiesz w jakim krótkim czasie to wszystko się uzbierało? Pełno tego,że nawet nie wiadomo od czego zacząć,nawet nie wiem dokładnie gdzie jest początek tego wszystkiego.
Na ostatnim naszym spotkaniu coś mi obiecałaś,pamiętasz? Powinnam być od samego początku przy swoich wcześniejszych przypuszczeniach,ale wolałam dać temu wszystkiemu szansę. To już nie pierwszy raz kiedy tak robisz. Obawiam się,że jeszcze trochę i to wszystko się do końca rozwali. Nie z mojej winy,jak już,to naszej. Rok temu dostałam prezent specjalny w dniu moich urodzin,pamiętasz?Mam nadzieję,że w tym roku mi tego już nie zrobisz,że damy radę i wybrniemy z tego wszystkiego i nasza przyjaźń stanie się lepsza. Nie mam zamiaru płacić za błędy tej dwójki. To nie ja zrobiłam Ci takie świństwo. Chciałbym Ci pomóc z tym wszystkim. Tylko jak,skoro mi na to nie pozwalasz?
Odsuwasz się ode mnie cały czas. Wiedziałam,że tak będzie. Mieszkamy w tym samym mieście,a jeżeli uda nam się zobaczyć raz na pare miesięcy przekładając najpierw jeszcze spotkania,to można uznać za cud. Więcej już piszę z kimś kto mieszka  grubo ponad 200 kilometrów ode mnie niż z Tobą. To jest już po prostu śmieszne.
 Czas to zmienić,nie sądzisz?
Liczę na to,że w niedługim czasie wszystko sobie wyjaśnimy.
                                                       K.
_______________________________
Moi czytelnicy!
Myślę,że pomału zbliżamy się do końca działalności tego bloga. Zaczynając pisać go miałam zupełnie inne podejście do tego wszystkiego,zwłaszcza do życia. Dzięki temu prawie że bezproblemowo mi się je pisało. Co nie oznaczało,że łatwiej mi się żyło.
Teraz jest na odwrót i myślę,że niedługo będzie właściwy moment,żeby z wami się rostać. Ewentualnie mogę wam się zrekompensować tym,że mój nowy blog 'Thoughts' ma podobne treści. Jeżeli ktoś będzie zainteresowany,to zapraszam go serdecznie.
A teraz korzystając z okazji chciałabym Wam złożyć życzenia z okazji Wielkanocy. Powinnam też zrobić tak z okazji Bożego Narodzenia,no ale nie zrobiłam. Trudno. Raczej też nie zrekompensuję się niestety za to bo nie będzie jak jeżeli zakończę swoją działalność. Ale wracając do tematu..

Gdy nadejdzie Wielkanocny poranek
Niech spełnią się życzenia tęczowych pisanek...
Mazurków kajmakowych, bazi srebrzystych,
Bogatego zająca i kurczaczków puszystych.
Świątecznego nastroju, biesiady obfitej,
Lukrowego baranka, a w dyngusa - głowy wodą zmytej
                  Życzy karolaaa0805 ;)

niedziela, 29 marca 2015

List do K.

Witaj K.
Ten list piszę już chyba setny raz. Żadna wersja mi nie pasuje. Wbrew pozorą jednak ciężko jest go pisać. Mam nadzieję,że ta wersja będzie już ostatnią. Najchętniej nie pisałabym wcale,ale jednak jest coś co mi na to nie pozwala,lecz  nie wiem co to jest..Na język ciśnie mi się wiele słów. Jednakże są one nie potrzebne. Myślę,że to co napiszę powinno Cię zadowolić.
Doszłam do wniosku,że lepiej będzie jeżeli zostaniemy oficjalnie 'nieprzyjaciółmi'. Tak będzie lepiej.
Jeżeli ktoś z nas będzie chciał do siebie napisać-napisze.
Jeżeli będziesz chciał pogadać o nas-pogadamy,ale nie wrócimy do tego co było,będzie po prostu zwyczajnie.
Jeżeli ktoś z nas nie będzie czegoś chcieć-powie o tym.
Wszystko ma swój koniec,a ja wreszcie jestem na to gotowa. Już nie ściska mnie serce z bólu. Szczerze mówiąc jest już mi obojętne co dalej się stanie. I tak w końcu się przyzwyczaję.
Tak w ogóle, to ja nic już nie czuję. Przestaje mi zależeć. A moja chora miłość do Ciebie przestaje w ogóle istnieć-usycha. Wreszcie po 9 miesiącach ma swój koniec. Wreszcie będę żyć normalnie.
Mam nadzieję,że tam gdzie jesteś jesteś szczęśliwy. Czy z nią czy sam,ale jesteś szczęśliwy. Jeżeli jesteś z nią,to życzę wam szczęścia,a jeżeli sam,to życzę powodzenia. Zresztą to nam oby dwu się przyda.
Obecnie jestem chora,poza tym jeszcze serce mi dokucza. Chyba powinnam wreszcie zrobić jakieś badania. W związku z tym wszystkim musiałam przerwać treningi,ale to nic,wyzdrowieję i wrócę do formy. Mam nadzieję,że przez to,że jestem chora to nie zawalę tego sezonu. Tego chyba sobie bym nie darowała. Zbyt długo pracuję nad całą techniką,żebym mogła odpuścić sobie ten sezon. Poza tym.. Wzięłam się za siebie-nareszcie! Nie mam już żadnych ataków. Czasami chodzę jeszcze lekko wzburzona,ale to nic porównaniu do tego co było kiedyś. Od ponad dwóch tygodni pracuję też nad sobą. Nie tylko psychicznie,ale też fizycznie. Już mniej siebie nienawidzę. Jest lepiej. Mam jeszcze długą drogę do przebycia,ale wierzę,że w końcu dam radę.
Ostatnio 'zabawiłam się' w Miłosiernego Samarytanina,ale nienajlepiej mi to wyszło. Ehh.. Przerosło mnie to trochę. Starałam się pomóc znajomemu. W efekcie końcowym oboje się poddaliśmy. Chyba przerosło to nie tylko mnie,ale nie wiem,on się nie przyzna.Jest zbyt uparty,a ja nie mam na to ochoty. Mam go dość. Nie przez jego problemy,ale przez to jak się teraz zachowuje,ale nie ważne już. Daję radę.
Kiedyś byłbyś ze mnie dumny pomimo to wszystko, nie wiem jak teraz.
                                       Trzymaj się,
                                             Twoja K.

wtorek, 24 marca 2015

Drodzy czytelnicy!

Od dłuższego czasu już nad tym się zastanawiałam. Decyzja była trudna do podjęcia. Zdecydowałam się w końcu jak narazie nie zawieszać tego bloga.
Często coś przychodzi mi do głowy niespodziewanie. Bardzo lubię to zapisywać, tu lub jeszcze gdzieś indziej. Lubię też tym bardzo się dzielić. Miło byłoby też,gdybym dostawała od Was odzew,ale nie chcę do niczego nikogo zmuszać.
Zdecydowałam się coś zmienić,oddzielić listy od przemyśleń, przemyślenia od listów i przy okazji zrobić tak,żeby choć większa część była zadowolona. I właśnie tak powstał trzeci blog na który oczywiście serdecznie Was zapraszam.

_________________________________________________________________________________
http://thoughtsandlessonslearnedfromlife.blogspot.com/

piątek, 20 lutego 2015

"(...)Zło w dobrym.(...)"

Witaj. Uprzedziłam Cię,że dzisiaj się odezwę.
Wydarzenia  ostatnich dni sporo mnie nauczyły. To co kiedyś było dla mnie teorią,miało miejsce niedawno w moim życiu. Nie mam powodu do dumy,jak już to bardziej  do wstydu,ale cóż..gdyby to się nie wydarzyło nie doszłabym do ważnych wniosków..Ale najpierw jeszcze o czymś innym..
Na moje szczęście  moje kłopoty okazały się małymi kłopotami. Wyszłyśmy z tego cało i nie brały w tym udziału siły wyższe.Jak dla mnie to bardzo dobra wiadomość. Jakoś nie miałam ochoty wylądować na komisariacie.( Błagam,nie pytaj o szczegóły). Kolejną dobrą wiadomością jest jeszcze to,że nie musiałam brać udziału w konfrontacji z nim. Wszystko narazie zostało załatwione po cichu,na spokojnie i mam nadzieję,że ta sprawa do końca będzie się tak ciągła-zostanie zawarty pakt ugody. Jeżeli wszystko potoczy się inaczej,będzie to kolejny powód dla ojca,żebym znowu wylądowała w poradni. Pewnie pod pretekstem 'Sprawia problemy wychowawcze'. Wiem, nawaliłam,ale robię to ciągle więc chyba żadna  to nowość.
Ze względu na to,że jestem  dość mściwą osobą ,sama po prostu przyciągam kłopoty. Teraz znowu natrafiła mi się okazja,żeby odpłacić się pewnej osobie za moje 'krzywdy'. Po za tym,upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu: odpłacę się i jeszcze uchronię tę osobę przed tym czego może potem żałować. Zło w dobrym. A może jednak odpuścić,dać sobie spokój i wyjechać?

Mówią ,że 'Pozory mylą' i ostatnio o tym się nie tylko ja przekonałam,ale jeszcze ktoś znajomy dla mnie. Nie wszyscy ludzie muszą być tacy sami. Bywają tacy,którzy są podobni,bywają też tacy, którzy są całkiem różni,którzy różnią się od siebie jak ogień i woda. Nie muszą być tacy sami jak ich znajomi,choć należą do tej samej 'bandy'. Jeżeli na początku wydawał się taki sam to,to mogło być mylne stwierdzenie. Może po prostu zakłada maskę,a tak naprawdę jest to świetny człowiek. Doszłam do wniosku,że zanim zaczniesz kogoś oceniać,najlepiej najpierw jest spróbować go poznać. Kiedyś sam się przekonasz. Mam tylko nadzieję,że nie przez takie coś jak ja.
                                                                                                                                        Twoja K.

czwartek, 19 lutego 2015

List do K.


Tak,to znowu ja. Dobrze przeczytałeś. Piszę do Ciebie bo podobno jesteś moim przyjacielem,choć od dłuższego czasu śmiem wątpić.
Wiesz.. Dużo mam do napisania,choć jest to pewnie mało ważne dla Ciebie.
Wpakowałam się z koleżanką w niezłe gówno. Nienawidzę właśnie siebie m.in. za takie sprawy. Nie rozumiem już samej siebie. Najpierw najeżdżam za to na ludzi,a potem sama tak robię. Zachowuję się gorzej  jak dziecko.
Ten dzień jest koszmarny,a następny będzie jeszcze gorszy. Najprawdopodobniej czeka mnie konfrontacja z moim byłym po roku,która nie będzie należeć do najmilszych. Robi się coraz ciekawiej,nieprawdaż? A to wszystko dzięki pewnemu pomysłowi..
  Nie wyrabiam już psychicznie,znowu. Znowu mam takie dni kiedy po prostu bez powodu chce mi się płakać,kiedy po prostu nic mi się nie chce,kiedy znowu mam problem z tym,że żyję,kiedy znowu mam ochotę skończyć ze sobą,ale coś nie pozwala mi na to,kiedy znów nie mogę zasnąć. Znów nastały dni kiedy muszę podejmować walkę z samą sobą.  Czy wiesz jakie to uczucie? Nie sądzę. Pomimo tego,że zawsze się o mnie martwiłeś i starałeś się chronić przed całym światem,wiedz o tym,że tym razem nie musisz,we dwie damy sobie radę.
Dzisiaj minął miesiąc od śmierci bliskiej mi osoby. Nie było mnie na mszy. Nie mogłam,choć chciałam na niej być.
A teraz jeszcze kilka słów związanych z nami..
Zaczynam mieć dość. Nie wiem już jak długo będę jeszcze brała udział w tym wszystkim. Ja już nie mam siły.
Teraz będziesz pisać do mnie okazyjnie? Oczywiście wykluczając moje urodziny bo przypuszczan słusznie,że na pewno nie wiesz kiedy je mam.
Przypomnij sobie kiedy ostatni raz pisaliśmy normalnie bez żadnych spin i w ogóle.  Zdziwiony? Ja już nie. Po mału zaczynam się przyzwyczajać.
Jutro mam w planach wyładować wszystko na treningu. I wiesz co? Mam nadzieję,że nie rozwalę sobie pięści czy coś.
                                                                                                                                      Wiem,nawaliłam.
                                                                          Życz mi powodzenia. Jutro pewnie się jeszcze odezwę.
                                                                                                                                        Twoja K.

wtorek, 17 lutego 2015

"(...)Potrzebuję tylko szczerości (...)"

Drogi K.
Pisząc ten list do Ciebie mam powodów sporo. Jedne są bardziej ważne,a drugie mniej,ale dzisiaj nie chcę dzielić ich  na te mniej i bardziej ważne. Dość ciężko będzie mi napisać racjonalnie to wszystko,żebyś mógł zrozumieć. Burza myśli panuje w mojej głowie.
Człowiek dochodzi do właściwego  wniosku,gdy jest za późno,kiedy klamka już zapadnie. Wtedy nic nie da się naprawić. Po prostu trzeba się pogodzić z tym co miało miejsce bo nic innego nie jest właściwe. Po co naprawiać coś co było błędem rok temu? Wszystko się tam zaczęło,nic się z tym nie próbowało zrobić ,więc co nam da naprawianie błędu z przeszłości? Tak naprawdę nic. Skoro wtedy nie próbowało się tego naprawić, to teraz przeszłości się nie zmieni.
Jeżeli jeszcze to czytasz ,pewnie po przeczytaniu tego co teraz napiszę będziesz na mnie wyciekły po prostu. Nie zdziwiłabym się gdybyś  dostał  nawet ataku furii.  Od początku naszej znajomości chciałeś mnie przed takim czymś chronić. Tylko że,ani Ty ani ja nie wiedzieliśmy,że to się już stało wcześniej . Chciałeś mnie chronić przed ludźmi,którzy mają na mnie zły wpływ. Przykro mi. Za późno się poznaliśmy,ale to nie Twoja wina. To ja w końcu decyduje o tym z kim się spotykam. Zbyt wiele tamten człowiek przede mną ukrył. Ja sama dowiedziałam się po roku. Nie wiedziałam nawet z kim się spotykałam wtedy. Nie wiem co jest bardziej śmieszne. To,że byłam taka naiwna i dałam się podejść,czy moja głupota. Przez ponad rok obawiniałam wyłącznie siebie o rozpad tego wszystkiego,a tym czasem się okazało,że naprawdę on nie był od samego początku ze mną szczery. Mam ochotę rozszarpać kogoś,ale teraz nie wiem czy go czy siebie. Przez to wszystko karałam siebie,a on nawet nie przejął się tym wszystkim. Teraz jestem uzależniona od pewnej rzeczy,codziennie podejmuję walkę z tym,przez niego. Na Ciebie najeżdżałam kiedy próbowałeś nakłonić mnie do zmiany towarzystwa,lekceważąc to wszystko,ale Ty wtedy za każdym razem miałeś rację. Wiesz jak mi Cię brakuje?
 Pomimo treści zawartej w 'ostatnim' liście chyba nie ma szans,żebym mogła Cię skreślić. GO potrafiłam,ale Ciebie nie. Chyba za bardzo się do Ciebie przyzwyczaiłam,zbyt duża więź zdążyła powstać. I wiesz co? Tak bardzo chciałabym usłyszeć od Ciebie,że będzie tak jak dawniej,a nawet lepiej. Chciałbym Cię mieć przy sobie,przytulić Cię,a nawet pocałować.Nie chcę już przyjaźni. Ja chyba chcę o wiele więcej. W tej chwili nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chciałabym móc zwrócić się do Ciebie 'Kochanie'. Wyrywa mi się to co chwilę w mojej głowie,ale za chwilę podświadomość zaczyna sobie ze mnie kpić. Zresztą czego ja oczekuję? Nie mogę niczego oczekiwać. Miała to  być tylko  przyjaźń bez większych zobowiązań,a tym czasem co ja robię? Od ponad 6 miesięcy czuję do Ciebie coś o wiele więcej,ale to jest głupie i bezsensowne. Nie możemy być razem.
Mam nadzieję,że wreszcie się odezwiesz i napiszesz mi w co Ty grasz,dlaczego jak szybko się pojawiasz,tak szybko znikasz. Potrzebuję tylko szczerości z Twojej strony.
                                                                                                                                                    Twoja K.

sobota, 24 stycznia 2015

List do O. [zwyczajny list]

Droga O.
Ten dzień był fatalny. Byłam w Toruniu. Szkoda tylko,że nie skontaktowałam się z Tobą. To by była nasza szansa na spędzenie razem trochę czasu. Spędziłam tam równe 13 godzin i nic nie poszło po mojej myśli. Pojechałam tam na zawody,żeby pchać kulą,a już po drodze nastąpiły komplikacje. Przez moją chorobę musieliśmy się zatrzymać w Bydgoszczy na nieplanowany postój. W Toruniu na początku niby miałam startować o godzinie 18.55,ale później okazało się,że przegapiłam konkurencję,nie wystartowałam przez głupią pomyłkę. Jechałam bez trenera,a w związku z tym,że to były pierwsze moje zawody w tej konkurencji,nie za bardzo się orientowałam w rozpisce. Za późno przyjechaliśmy i pewnie i tak nie dałabym rady wystartować. Zwiedziłam stadion i zbyt długo patrzyłam się na halę w której miałam wystartować. Przy zwiedzaniu stadionu zaczepił nas jakiś facet. Mówił,że przyjdzie nam pokibicować i coś jeszcze o jaraniu trawki. Na szczęście już nie spotkałyśmy go ponownie.
Ten dzień nie wyglądał tak jak miał wyglądać.Wszystko było dziwne i inne.
Na początku śmiałam się z naszej pomyłki,ale nie ukrywam,że tak naprawdę się tym podłamałam.
Chciałam się z Tobą spotkać i zajechać na chwilę do pewnych miejsc,ale niestety nie było jak.
                                                                                              Mam nadzieję,że nie masz mi tego za złe.
                                                                                                                                             Pozdrawiam,
                                                                                                                                                           K.
               

środa, 21 stycznia 2015

(...)ale nie dbam już o to(...)

Cześć. Nie jest mi łatwo pisać ten list do Ciebie..
Zbyt wiele się zmieniło,aby dalej kontynuować naszą znajomość. Nie powiem już ani nie napiszę 'przyjaźń'.Zbyt bardzo mnie to rani. Nie odywasz się,więc co mam myśleć? Jedyne co mogę to,to,że to koniec i to co napiszę jest Ci na rękę. Niestety taka prawda.
Możliwe,że jednak to co piszę Cię zrani,ale nie dbam już o to.

Uznałam,że warto abyś ostatni raz się dowiedział  o tym co ze mną związane.
"Więc tak.. Pisząc poprzedni list byłam nieświadoma pewnej sprawy. Pisałam,że niedługo będę Cię potrzebować,a okazuje się,że już Cię potrzebuję. Los znowu mną miota. Znowu próbuje mnie zniszczyć. Wczoraj zabrał mi bliską osobę,odebrał tej osobie życie.
 Nie uroniłam ani jednej łzy,a to znaczy,że jest ze mną źle,choć na pierwszy rzut oka tego nie widać. Znam ten stan i nie wyjdzie z tego nic dobrego. Tak samo się czułam po rostaniu z NIM. Nie chcę wracać do starych nawyków. W ten sposób zraniłabym innych,a w szczególności siebie.
Minął już prawie jeden dzień,a do mnie jeszcze nie dociera. Choć wiem,że to prawda,to jeszcze mam nadzieję,że to jednak sen." ~ Obecnie minęło już 6 dni.Miałam zamiar wysłać wcześniej pewien list,ale uznałam,że to bez sensu.
Wracając do tematu..
Zbyt wiele chyba od Ciebie wymagam i w związku z tym może właśnie tak się dzieje. Masz własne życie,a mnie jest wszędzie tam gdzie nie trzeba,czyli między innymi w twoim życiu.
To mój ostatni list pisany do Ciebie. Dziękuję i przepraszam za wszystko. Życzę powodzenia w życiu. I choć jesteś ważny dla mnie to odchodzę,nie mam siły żeby ciągnąć to dalej.
                                                                                                                                                     Żegnaj,                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                   K.

czwartek, 15 stycznia 2015

"(...)Staram się zrozumieć(...)"

List do K.
Cześć. Dzisiaj nie będę Cię atakować. To i tak bez sensu.
Staram się zrozumieć Twoje zachowanie ale nie idzie mi najlepiej. Miło byłoby mi gdybyś troszeczkę pomógł. Nie rozumiem dlaczego znikasz na tak długi czas,nie zostawiając  mi nawet jakiejkolwiek o tym informacji. Naprawdę tego nie rozumiem. I po co chcesz to bardziej psuć? Po co zarywasz? Dobrze znasz moją historię.  Chociaż jednak nie.. Przecież nie było Cię,gdy Cię najbardziej potrzebowałam. Niedługo będę Cię potrzebować,ale wiesz co? Mogę się założyć,że nawet o tym nie będziesz wiedzieć. Ale wiesz co? Dam sobie radę.. W najgorszym wypadku wrócę do starych nawyków. A Ciebie pewnie nie będzie to obchodzić.
Ale gdyby jednak,to.. Narazie radzę sobie. Podnoszę się i czuję się znacznie lepiej,ale to tylko pozorny czas. Ten czas ma mnie wzmocnić,żeby przetrwać najgorsze.
Działam w sporcie. Tylko to przytrzymuje mnie przy życiu i dzięki temu normalnie funkcjonuję.
24 stycznia mam zawody w Toruniu. Kiedyś byłbyś z tego dumny ale teraz nie wiem,nie jestem Tobą.
Wciąż inaczej postrzegam świat. Zupełnie inaczej niż byś chciał. Przepraszam. Miałam się zmienić ale ja nie potrafię. W zupełności mi wystarcza tak jak jest. Pewnie myślisz,że to chore ale cóż.. Twoja K. już dawno umarła,zastąpiła ją wredna suka.
                                                                                                                                          Nadal czekam,
                                                                                                                                 Wierna przyjaciółka

czwartek, 1 stycznia 2015

"(...)Dlaczego mi to zrobiłeś?(...)"

K.!
      Nie odzywałeś się przez wiele miesięcy. Dlaczego mi to zrobiłeś? Czy tak postępuje przyjaciel? Bardzo się cieszę,że jednak żyjesz,że nie leciałeś wtedy tym cholernym samolotem.
Wiesz.. Przez te pare długich miesięcy się wiele zmieniło..
Stałam się inną osobą... Przepraszam za to wszystko co teraz napiszę..Wiem.. Zawiodłam.. Nie mam na to wpływu..
Miałeś rację..zniszczyłam sobie życie. Mam nałogi..ale z nimi walczę.
W kwietniu po raz pierwszy sięgnęłam po żyletkę,a odsunęłam to na bok niedawno.. Sięgnęłam też niedawno po fajki..Też już skończyłam z nimi. Zdażyła mi się też historia z alkoholem..Go nie odstawiłam na bok.. To nic groźnego. Tylko okazyjnie. Po za tym za zgodą rodziców.
Pamiętasz lipiec? Wtedy się odezwałeś..poraz ostatni..aż do dzisiaj..
Okłamałam Cię wtedy.
Byłeś u brata w Irlandii więc dlaczego miałam Ci wszystko popsuć? Ty miałeś wspaniałe wakacje,a ja wtedy walczyłam o lepsze życie. Próbowałam wygrać z pierwszym nałogiem.
Wiesz jak to jest się dusić? Bez powodu? Jedynym powodem tego ataku była żyletka. No powiedz..Wiesz jak to jest?
Pokłóciliśmy się wtedy o drobnostkę.. Chciałam dobrze ale Ty w końcu zorientowałeś się,że coś jest nie tak. Nie chciałam nic mówić. Obraziłeś się. Tylko czy to był powód żeby się nie odzywać prawie 6 miesięcy ?!
I założę się nawet,że pisząc do mnie byłeś napity! Tylko wiesz co? Wolałam już jak się nie odzywałeś od tego że piszesz do mnie napity. Miałeś wszystko w dupie przez taki czas więc po co się odzywasz?! Ja mam tego dość K. Najpierw on mnie niszczył psychicznie,a teraz Ty.. Ja tak nie chcę.
Jeszcze sytuacja w domu.. To wszystko mnie dobija i NISZCZY.
Znikłeś na tyle czasu,a teraz zadowolony wracasz. I co myślisz,że zapomnę? Że będzie po staremu?
Gdy Cię nie było wiele jeszcze się zdarzyło. Polubiłam czytanie,specjalnie dla Ciebie. Niestety jest to jednak jedyna dobra rzecz. Chociaż jest jeszcze coś.. Zaczęłam uprawiać sport.. Lekkoatletyka stała się moją pasją,tak samo motocykle. Niestety porzuciłam granie..Nie mam na to siły.. Prowadzę dwa blogi..jeden z nich jest obecnie zawieszony,też nie mam na to siły.
Miesiąc po naszej kłótni zaczęło się moje piekło. Rodzice zaprowadzili mnie do psychologa..Jedynym tematem w domu był on i autoagresja.. POTRZEBOWAŁAM CIĘ ale po tobie śladu nawet nie było. Gdzieś mi zwiałeś i słuch zaginął o Tobie na te cholerne 6 miesięcy.
Tkwi jeszcze we mnie wiele tajemnic ale.. No właśnie. Nie było Cię.. I wiesz co Ci powiem? Chyba straciłam to wielkie zaufanie do Ciebie.. Więcej się nie dowiesz.. Bynajmniej do pewnego czasu.
                                                                                                                                   Może do napisania.
                                                                                                                                 Wierna przyjaciółka.