niedziela, 29 marca 2015

List do K.

Witaj K.
Ten list piszę już chyba setny raz. Żadna wersja mi nie pasuje. Wbrew pozorą jednak ciężko jest go pisać. Mam nadzieję,że ta wersja będzie już ostatnią. Najchętniej nie pisałabym wcale,ale jednak jest coś co mi na to nie pozwala,lecz  nie wiem co to jest..Na język ciśnie mi się wiele słów. Jednakże są one nie potrzebne. Myślę,że to co napiszę powinno Cię zadowolić.
Doszłam do wniosku,że lepiej będzie jeżeli zostaniemy oficjalnie 'nieprzyjaciółmi'. Tak będzie lepiej.
Jeżeli ktoś z nas będzie chciał do siebie napisać-napisze.
Jeżeli będziesz chciał pogadać o nas-pogadamy,ale nie wrócimy do tego co było,będzie po prostu zwyczajnie.
Jeżeli ktoś z nas nie będzie czegoś chcieć-powie o tym.
Wszystko ma swój koniec,a ja wreszcie jestem na to gotowa. Już nie ściska mnie serce z bólu. Szczerze mówiąc jest już mi obojętne co dalej się stanie. I tak w końcu się przyzwyczaję.
Tak w ogóle, to ja nic już nie czuję. Przestaje mi zależeć. A moja chora miłość do Ciebie przestaje w ogóle istnieć-usycha. Wreszcie po 9 miesiącach ma swój koniec. Wreszcie będę żyć normalnie.
Mam nadzieję,że tam gdzie jesteś jesteś szczęśliwy. Czy z nią czy sam,ale jesteś szczęśliwy. Jeżeli jesteś z nią,to życzę wam szczęścia,a jeżeli sam,to życzę powodzenia. Zresztą to nam oby dwu się przyda.
Obecnie jestem chora,poza tym jeszcze serce mi dokucza. Chyba powinnam wreszcie zrobić jakieś badania. W związku z tym wszystkim musiałam przerwać treningi,ale to nic,wyzdrowieję i wrócę do formy. Mam nadzieję,że przez to,że jestem chora to nie zawalę tego sezonu. Tego chyba sobie bym nie darowała. Zbyt długo pracuję nad całą techniką,żebym mogła odpuścić sobie ten sezon. Poza tym.. Wzięłam się za siebie-nareszcie! Nie mam już żadnych ataków. Czasami chodzę jeszcze lekko wzburzona,ale to nic porównaniu do tego co było kiedyś. Od ponad dwóch tygodni pracuję też nad sobą. Nie tylko psychicznie,ale też fizycznie. Już mniej siebie nienawidzę. Jest lepiej. Mam jeszcze długą drogę do przebycia,ale wierzę,że w końcu dam radę.
Ostatnio 'zabawiłam się' w Miłosiernego Samarytanina,ale nienajlepiej mi to wyszło. Ehh.. Przerosło mnie to trochę. Starałam się pomóc znajomemu. W efekcie końcowym oboje się poddaliśmy. Chyba przerosło to nie tylko mnie,ale nie wiem,on się nie przyzna.Jest zbyt uparty,a ja nie mam na to ochoty. Mam go dość. Nie przez jego problemy,ale przez to jak się teraz zachowuje,ale nie ważne już. Daję radę.
Kiedyś byłbyś ze mnie dumny pomimo to wszystko, nie wiem jak teraz.
                                       Trzymaj się,
                                             Twoja K.

wtorek, 24 marca 2015

Drodzy czytelnicy!

Od dłuższego czasu już nad tym się zastanawiałam. Decyzja była trudna do podjęcia. Zdecydowałam się w końcu jak narazie nie zawieszać tego bloga.
Często coś przychodzi mi do głowy niespodziewanie. Bardzo lubię to zapisywać, tu lub jeszcze gdzieś indziej. Lubię też tym bardzo się dzielić. Miło byłoby też,gdybym dostawała od Was odzew,ale nie chcę do niczego nikogo zmuszać.
Zdecydowałam się coś zmienić,oddzielić listy od przemyśleń, przemyślenia od listów i przy okazji zrobić tak,żeby choć większa część była zadowolona. I właśnie tak powstał trzeci blog na który oczywiście serdecznie Was zapraszam.

_________________________________________________________________________________
http://thoughtsandlessonslearnedfromlife.blogspot.com/