piątek, 20 lutego 2015

"(...)Zło w dobrym.(...)"

Witaj. Uprzedziłam Cię,że dzisiaj się odezwę.
Wydarzenia  ostatnich dni sporo mnie nauczyły. To co kiedyś było dla mnie teorią,miało miejsce niedawno w moim życiu. Nie mam powodu do dumy,jak już to bardziej  do wstydu,ale cóż..gdyby to się nie wydarzyło nie doszłabym do ważnych wniosków..Ale najpierw jeszcze o czymś innym..
Na moje szczęście  moje kłopoty okazały się małymi kłopotami. Wyszłyśmy z tego cało i nie brały w tym udziału siły wyższe.Jak dla mnie to bardzo dobra wiadomość. Jakoś nie miałam ochoty wylądować na komisariacie.( Błagam,nie pytaj o szczegóły). Kolejną dobrą wiadomością jest jeszcze to,że nie musiałam brać udziału w konfrontacji z nim. Wszystko narazie zostało załatwione po cichu,na spokojnie i mam nadzieję,że ta sprawa do końca będzie się tak ciągła-zostanie zawarty pakt ugody. Jeżeli wszystko potoczy się inaczej,będzie to kolejny powód dla ojca,żebym znowu wylądowała w poradni. Pewnie pod pretekstem 'Sprawia problemy wychowawcze'. Wiem, nawaliłam,ale robię to ciągle więc chyba żadna  to nowość.
Ze względu na to,że jestem  dość mściwą osobą ,sama po prostu przyciągam kłopoty. Teraz znowu natrafiła mi się okazja,żeby odpłacić się pewnej osobie za moje 'krzywdy'. Po za tym,upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu: odpłacę się i jeszcze uchronię tę osobę przed tym czego może potem żałować. Zło w dobrym. A może jednak odpuścić,dać sobie spokój i wyjechać?

Mówią ,że 'Pozory mylą' i ostatnio o tym się nie tylko ja przekonałam,ale jeszcze ktoś znajomy dla mnie. Nie wszyscy ludzie muszą być tacy sami. Bywają tacy,którzy są podobni,bywają też tacy, którzy są całkiem różni,którzy różnią się od siebie jak ogień i woda. Nie muszą być tacy sami jak ich znajomi,choć należą do tej samej 'bandy'. Jeżeli na początku wydawał się taki sam to,to mogło być mylne stwierdzenie. Może po prostu zakłada maskę,a tak naprawdę jest to świetny człowiek. Doszłam do wniosku,że zanim zaczniesz kogoś oceniać,najlepiej najpierw jest spróbować go poznać. Kiedyś sam się przekonasz. Mam tylko nadzieję,że nie przez takie coś jak ja.
                                                                                                                                        Twoja K.

czwartek, 19 lutego 2015

List do K.


Tak,to znowu ja. Dobrze przeczytałeś. Piszę do Ciebie bo podobno jesteś moim przyjacielem,choć od dłuższego czasu śmiem wątpić.
Wiesz.. Dużo mam do napisania,choć jest to pewnie mało ważne dla Ciebie.
Wpakowałam się z koleżanką w niezłe gówno. Nienawidzę właśnie siebie m.in. za takie sprawy. Nie rozumiem już samej siebie. Najpierw najeżdżam za to na ludzi,a potem sama tak robię. Zachowuję się gorzej  jak dziecko.
Ten dzień jest koszmarny,a następny będzie jeszcze gorszy. Najprawdopodobniej czeka mnie konfrontacja z moim byłym po roku,która nie będzie należeć do najmilszych. Robi się coraz ciekawiej,nieprawdaż? A to wszystko dzięki pewnemu pomysłowi..
  Nie wyrabiam już psychicznie,znowu. Znowu mam takie dni kiedy po prostu bez powodu chce mi się płakać,kiedy po prostu nic mi się nie chce,kiedy znowu mam problem z tym,że żyję,kiedy znowu mam ochotę skończyć ze sobą,ale coś nie pozwala mi na to,kiedy znów nie mogę zasnąć. Znów nastały dni kiedy muszę podejmować walkę z samą sobą.  Czy wiesz jakie to uczucie? Nie sądzę. Pomimo tego,że zawsze się o mnie martwiłeś i starałeś się chronić przed całym światem,wiedz o tym,że tym razem nie musisz,we dwie damy sobie radę.
Dzisiaj minął miesiąc od śmierci bliskiej mi osoby. Nie było mnie na mszy. Nie mogłam,choć chciałam na niej być.
A teraz jeszcze kilka słów związanych z nami..
Zaczynam mieć dość. Nie wiem już jak długo będę jeszcze brała udział w tym wszystkim. Ja już nie mam siły.
Teraz będziesz pisać do mnie okazyjnie? Oczywiście wykluczając moje urodziny bo przypuszczan słusznie,że na pewno nie wiesz kiedy je mam.
Przypomnij sobie kiedy ostatni raz pisaliśmy normalnie bez żadnych spin i w ogóle.  Zdziwiony? Ja już nie. Po mału zaczynam się przyzwyczajać.
Jutro mam w planach wyładować wszystko na treningu. I wiesz co? Mam nadzieję,że nie rozwalę sobie pięści czy coś.
                                                                                                                                      Wiem,nawaliłam.
                                                                          Życz mi powodzenia. Jutro pewnie się jeszcze odezwę.
                                                                                                                                        Twoja K.

wtorek, 17 lutego 2015

"(...)Potrzebuję tylko szczerości (...)"

Drogi K.
Pisząc ten list do Ciebie mam powodów sporo. Jedne są bardziej ważne,a drugie mniej,ale dzisiaj nie chcę dzielić ich  na te mniej i bardziej ważne. Dość ciężko będzie mi napisać racjonalnie to wszystko,żebyś mógł zrozumieć. Burza myśli panuje w mojej głowie.
Człowiek dochodzi do właściwego  wniosku,gdy jest za późno,kiedy klamka już zapadnie. Wtedy nic nie da się naprawić. Po prostu trzeba się pogodzić z tym co miało miejsce bo nic innego nie jest właściwe. Po co naprawiać coś co było błędem rok temu? Wszystko się tam zaczęło,nic się z tym nie próbowało zrobić ,więc co nam da naprawianie błędu z przeszłości? Tak naprawdę nic. Skoro wtedy nie próbowało się tego naprawić, to teraz przeszłości się nie zmieni.
Jeżeli jeszcze to czytasz ,pewnie po przeczytaniu tego co teraz napiszę będziesz na mnie wyciekły po prostu. Nie zdziwiłabym się gdybyś  dostał  nawet ataku furii.  Od początku naszej znajomości chciałeś mnie przed takim czymś chronić. Tylko że,ani Ty ani ja nie wiedzieliśmy,że to się już stało wcześniej . Chciałeś mnie chronić przed ludźmi,którzy mają na mnie zły wpływ. Przykro mi. Za późno się poznaliśmy,ale to nie Twoja wina. To ja w końcu decyduje o tym z kim się spotykam. Zbyt wiele tamten człowiek przede mną ukrył. Ja sama dowiedziałam się po roku. Nie wiedziałam nawet z kim się spotykałam wtedy. Nie wiem co jest bardziej śmieszne. To,że byłam taka naiwna i dałam się podejść,czy moja głupota. Przez ponad rok obawiniałam wyłącznie siebie o rozpad tego wszystkiego,a tym czasem się okazało,że naprawdę on nie był od samego początku ze mną szczery. Mam ochotę rozszarpać kogoś,ale teraz nie wiem czy go czy siebie. Przez to wszystko karałam siebie,a on nawet nie przejął się tym wszystkim. Teraz jestem uzależniona od pewnej rzeczy,codziennie podejmuję walkę z tym,przez niego. Na Ciebie najeżdżałam kiedy próbowałeś nakłonić mnie do zmiany towarzystwa,lekceważąc to wszystko,ale Ty wtedy za każdym razem miałeś rację. Wiesz jak mi Cię brakuje?
 Pomimo treści zawartej w 'ostatnim' liście chyba nie ma szans,żebym mogła Cię skreślić. GO potrafiłam,ale Ciebie nie. Chyba za bardzo się do Ciebie przyzwyczaiłam,zbyt duża więź zdążyła powstać. I wiesz co? Tak bardzo chciałabym usłyszeć od Ciebie,że będzie tak jak dawniej,a nawet lepiej. Chciałbym Cię mieć przy sobie,przytulić Cię,a nawet pocałować.Nie chcę już przyjaźni. Ja chyba chcę o wiele więcej. W tej chwili nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chciałabym móc zwrócić się do Ciebie 'Kochanie'. Wyrywa mi się to co chwilę w mojej głowie,ale za chwilę podświadomość zaczyna sobie ze mnie kpić. Zresztą czego ja oczekuję? Nie mogę niczego oczekiwać. Miała to  być tylko  przyjaźń bez większych zobowiązań,a tym czasem co ja robię? Od ponad 6 miesięcy czuję do Ciebie coś o wiele więcej,ale to jest głupie i bezsensowne. Nie możemy być razem.
Mam nadzieję,że wreszcie się odezwiesz i napiszesz mi w co Ty grasz,dlaczego jak szybko się pojawiasz,tak szybko znikasz. Potrzebuję tylko szczerości z Twojej strony.
                                                                                                                                                    Twoja K.