środa, 28 grudnia 2016

List o.. List do M..

Cześć..                                       28.12.2016 r.
Piszę ten list tylko po to,żeby sobie ulżyć. Wciąż nie wierzę w to co się wydarzyło. Wciąż nie wierzę..
Odpływam od rzeczywistości. Jestem pogrążona w myślach.
Gdzie nie spojrzę,na co nie spojrzę, czego nie włączę ,o czym nie pomyślę-przypomina mi się on i jego słodkie i prawdziwe słowa,czyny,zachowanie i gesty.Przynajmniej wtedy mogłoby się wydawać,że były prawdziwe. Najpierw sama się pod nosem z siebie śmieję, później już tylko odczuwam ból, niedowierzanie,złość.
Wszyscy, oczywiście ci którzy jeszcze się mną interesują,pytają się czy wszystko w porządku. Widzą, że coś jest nie tak. Co ja mam im powiedzieć?  Że dałam się oszukać?  Że ta naiwna idiotka,która kiedyś we mnie siedziała znowu wróciła?  Co ja mam im powiedzieć?  Że prawie zakochałam się w oszuście?
Wciąż do mnie to wszystko nie dociera.
Wciąż o nim myślę. Wciąż nie rozumiem, dlaczego tak się zachował. Czuję się jak bohaterka filmu "Pożegnanie z niewinnością" Przecież tak niewiele mi do niej brakuje. Dlaczego znowu zostaję wystawiona na próbę? Czy naprawdę ktoś uważa,że jestem na tyle silna?  Popatrzcie co on ze mnie zrobił. Jeszcze dwa dni temu byłam szczęśliwa, silna i mimo wszystko niezależna. A teraz co? Co zostało z tej cholernie silnej dziewczyny z której byłam tak dumna?
Przejebał mi parę miesięcy szczęścia. No właśnie.. Czy ja wogóle mogę /powinnam nazywać szczęściem, to co czułam dzięki niemu, to co się później okazało jedną wielką ściemą,jednym wielkim kłamstwem?
Powiedz mi..Czy ktoś cię człowieku prosił o to wszystko?  Czy ja cię prosiłam o te wszystkie kłamstwa?  Czy ja twoim zdaniem potrzebowałam tego wszystkiego?  
Dzień w dzień przez te kilka miesięcy leciałam z radością do tego domu tylko dlatego, że wiedziałam, że zaraz będę mogła z tobą porozmawiać. Chodziłam uhahana od ucha do ucha. Przyjaciółka aż mnie nie nie poznawała,ale cieszyła się bo zmieniłam się na lepsze. Zaufałam ci jak mało komu. Powiedz mi.. Po co starałeś się przez tyle miesięcy o to moje szczęście?  Po co się o nie starałeś skoro i tak wiedziałeś,że prędzej czy później mi je odbierzesz? Powiedz mi.. Jak wielkim egoistycznym i dupkowatym skurwysynem trzeba być, żeby odebrać dziewczynie tak ogromne poczucie szczęścia?  Powiedz mi.. Jak wielkim dupkiem i tchórzem trzeba być, żeby dwudzuestoletni facet tak się zachował?  Twoje zachowanie było żałosne i dziecinne, a tłumaczenia co najmniej głupie i śmieszne.
Czy ty chociaż przez chwilę pomyślałeś co mogło się stać?  Na twoje szczęście nikt podczas całego tego przedstawienia nie obdarzył cię takim uczuciem jak miłość,ale pomyśl.. Co by było gdyby w końcu to na mnie padło i gdybym ja cię pokochała? Co by było gdyby twoje starania przyniosły wreszcie rezultaty? Pomyśl.. Ja naprawdę mogłam cię pokochać!  Ja naprawdę mogłam pokochać tego chłopaka, którego poznałam. Ten chłopak był idealnym przyjacielem. Zbyt idealnym.. Wciąż nie rozumiem jak ci się to wszystko udało, ale jedno wiem i rozumiem na pewno.. Część tego chłopaka, którego znałam umarła dla mnie w momencie poznania prawdy. Drugą część chłopaka, tą którą poznałam niedawno-nienawidzę z całego serca. Nienawidzę ciebie jak nikogo innego. Dzięki tobie każdy idiota,bądź dupek, który stanął na mojej drodze uzyskał właśnie moje wybaczenie. A ty..ty nigdy prawdopodobnie go nie dostaniesz. Nie ma twojej K.. Nie będzie K.. którą znałeś.
Nie pisz już więcej do mnie. Nie chcę cię znać człowieku. Jeżeli naprawdę ci zależało,mimo wszystko , tak jak twierdzisz , to proszę cię , zostaw mnie w spokoju.
                                                                            K..

środa, 20 kwietnia 2016

List do K.. | USZDP|

Drogi K.                   09.03.2015
Nie wiem co u Ciebie od dość dawna. Nie wiem gdzie jesteś i która jest teraz u Ciebie  godzina. U mnie jest wieczór. Powinnam się wziąść za naukę,ale po raz kolejny twoja osoba nie chce opuścić mojej głowy. Domaga się o chociaż odrobinę  uwagi,ale przekracza już granice mojej cierpliwości.Zawładnęła nad moimi myślami,wszystko kręci się  wokół twojej osoby.Nie ukrywam,że mam dość.
Mam nadzieję,że to czytasz. Ten jedyny raz mi na tym zależy.
Mówią,że pożegnania są najtrudniejsze. W stu procentach się zgadzam. Równie dobrze mogłabym tego nie robić,ale nie chcę tego kończyć jak mój wcześniejszy związek. Poza tym.. My się przyjaźniliśmy. Tym bardziej nie chcę tego tak kończyć. Zawsze przyjaźń była dla mnie ważniejsza od miłości. Przyjaźń jest bardziej trwalsza. Oczywiście.. Wiem,że nic nie jest wieczne. Ja tego nawet nie oczekuję od nikogo. Byłam od samego początku przygotowana na to,że koniec prędzej czy później nastąpi.
U mnie nie dostaje się trzech szans,wiesz? U mnie są dwie szansy,ale dla nas zrobiłam  wyjątek.. Dostaliśmy tylko jedną szansę. Nie dwie,nie trzy,a jedną jedyną. Więcej nie ma. Z kolejnych szans i prób nic nie wynika. Może jestem niesprawiedliwa,ale tego mnie nauczyli ludzie,tego mnie nauczyło życie,a nawet Ty..
Znowu dostałam od życia po mordzie. Nie dostałam od Ciebie,ktoś inny to zrobił. Może bolało,ale tym razem mniej. Z czasem można już się przyzwyczaić,wiesz?  Dziś byłoby lepiej dla mnie gdybym potrafiła myśleć o Tobie tylko w czasie przeszłym. Może to i głupie ale przez te osiem miesięcy nienormalnej przerwy nic się nie zmieniło. Moje uczucia są takie same,a może nawet mocniejsze. Odkąd siedem miesięcy temu przyznałam się,że coś więcej czuję,odkąd powiedziałam,że się zakochałam,nic się nie zmieniło. Nadal o Tobie myślę,a serce bije niespokojnie z obawy,że jednak tym razem się pojawisz już ostatni raz i słuch o tobie zaginie. Tylko co to mi daje,skoro Ty tego nie odwzajemniasz? Skoro kilometry nas dzielą? Zbyt duże,żeby się zobaczyć.

-To nie jest chłopak dla Ciebie!
-Powiedz to mojemu sercu,tylko wiesz jest jeden problem.
-Jaki?
-Ono nikogo nie słucha."

Niestety,ono pominimo tego wszystkiego nikogo nie słucha. Niczego się nie uczy,tylko po prostu Cię kocha,a mnie to już męczy.Coś czuję,że niedługo nastąpi nawrót choroby.
I wiesz co?
Może coś do Ciebie czuję.Może to coś więcej niż mogłoby się wydawać.Może tym czymś jest miłość,ale to straciło wartość. Dzisiaj poraz kolejny zdecydowałam,że to nie ma sensu,że czuję,że koniec jest bliski,nasz koniec.Ale po chwili ktoś wylał na mnie kubeł z zimną wodą,olśnienie,przecież to już się stało.
Wiesz jedynie czego żałuję? Żałuję,że trzy czwarte naszej przyjaźni spieprzyliśmy. Nikt tego czasu nie wykorzystał odpowiednio. Jedno drugiemu mówiło jak ma żyć. Zamiast korzystać z danej nam chwili.
Przekonałam się,że wszystko do nas wraca. Jak to mówią: "Zła karma powraca" Przekonałam się o tym.
Ty chyba po prostu byłeś narzędziem w rękach kogoś,żebym mogła dostać nauczkę za krzywdy wyrządzone innym. Sytuacja wygląda podobnie. Dostałam wszystko co złe w zamian.
Mam nadzieję,że tam gdzie jesteś,jesteś właśnie szczęśliwy. Ja usuwam się z drogi. To nie na moje siły. Może jesteś z nią,może sam,a może jeszcze z kimś innym,ale mam nadzieję,że właśnie jesteś szczęśliwy. Jestem altruistką i indywidualistką. Nie wiem co gorsze,ale teraz już nie chodzi o mnie.
Życzę Ci szczęścia i powodzenia w życiu. Może jeszcze kiedyś usłyszysz co u mnie. Może kiedyś nasze drogi się jakoś zejdą,ale teraz ja się usuwam z drogi.
Niedługo nie będziesz nawet chyba miał jak ze mną się skontaktować. Podziękuj dziewczynom. To dzięki nim jeszcze zostałam i w każdej chwili mogłeś napisać,nie skorzystałeś,a teraz już za późno.
                                                         Żegnaj K.
                                                          ~K.(S.G.)

niedziela, 13 marca 2016

List do..każdego |USZDP|

Witaj!                                                                                                  [list pisany wiele miesięcy temu]
Tak naprawdę nie wiem po co piszę ten list.
Jeżeli w tym momencie mnie nie rozumiesz,to wiedz,że nie musisz.Nalepiej nie próbuj mnie zrozumieć,dopóki najpierw ja sama siebie nie zrozumiem.
Możliwe,że jest zbędny,ale..
Chciałabym nawiązać w nim i do teraźniejszości i wyprzedzić niektórymi sprawami w przyszłość.
Wiele myśli siedzi mi obecnie w głowie.Nie wiem dokładnie jak mam je "przelać na papier".Chcę się od nich uwolnić.A może lepiej będzie jeżeli tego nie zrobię? Nie.Chyba jednak zaryzykuję,chociaż trochę..
Wiesz jak to jest samego siebie nienawidzić? Niewiele potrzeba,aby tak się stało.U mnie naprawdę niewiele.
Nienawidzę siebie począwszy od przeszłości,a kończąc na przyszłości.To od przeszłości wszystko zależy,a dokładnie nasza przyszłość.A jeżeli już coś popsuliśmy,to nawet niewiadomo jakbyśmy się starali naprawić,to co popsute-nie wróci już do poprzedniej formy.
Chyba jak każdy,trochę zdążyłam już skiepścić swoje  życie.Nie jestem ani ideałem,ani wzorem człowieka-takie coś nie istnieje.Każdy człowiek ma wady.Jedni mniej,inni więcej ich posiadają.Ja jestem z tej drugiej grupy.Ostatnio ktoś się mnie spytał co lubię w sobie.Zamiast odpowiedzieć co lubię,zaczęłam wyliczać moje wady i to co w sobie nie lubię.Tak jest o wiele łatwiej.Lista wciąż się wydłuża i będzie się wydłużać.Teraz pewnie by ktoś zapytał: Dlaczego nie pracujesz nad sobą?
Ja natomiast odpowiedziałabym: Pracuję,ale tylko nad tymi wadami,które mogą się w efekcie pracy przekształcić w wartościowe zalety.Nie chcę zwalczać siebie.To by było jak samobójstwo.Nie chcę się zmieniać całkiem.Mogę się zmienić,ale z umiarem.Nie chcę stworzyć kolejny raz nowej siebie,chcę się tylko trochę poprawić.Nie chcę poraz kolejny być kimś kim nie jestem.

Muszę zadać ci choć jedno pytanie..
Czy gdyby jutro miałoby mnie już na tym świecie nie być,zapłakałbyś(a) chociaż raz? I nie mówię tu o samobójczej śmierci.Już nie to mi w głowie od bardzo dawna.Chodzi mi tu o normalną śmierć.Chociażby przez chorobę.Nie musisz mi odpowiadać.Chyba nawet nie chcę znać odpowiedzi.Pytam ciebie,ale dla mnie nie będzie żadnej odpowiedzi.Sam(a) sobie odpowiedz i sam sobie tą odpowiedź dla siebie zachowaj.Jeżeli chcesz,to przemyśl to..A jeżeli nie to po prostu olej ten list i przy okazji mnie.
W dzisiejszych czasach człowiek jest,a za chwilę już go ma.Ale nie martw się..Nic niespodziewanego chyba nie szykuję..Mam po co żyć.Siłę i szczęście czerpię z paru ulotnych chwil..Chociaż..nie wiem jak moim życiem ma zamiar pokierować Bóg.Ja, chociaż zdarza mi się mieć dość często złe dni,bądź chwile,nadal chcę na tym świecie żyć.Nadal mam na to siłę i chęci..chociaż moje życie co trochę się komplikuje..Mam siłę,chociaż czasami prawie że przechodzę załamanie nerwowe.Chcę zostać z tymi których kocham.Nawet z tymi którzy mnie nie kochają.Chcę po prostu tu zostać..więc zacznij mi w końcu ufać.Wiem co robię.Jeżeli upadnę znowu,podniosę się.Może nie od razu.Może trochę znowu pobędę w tym bagnie.Może znowu utknę w tym syfie,ale dam radę.Z twoją lub bez twojej pomocy.
                                                                                                                                                     K.

'Akcja "USZDP" '

Witaj czytelniku!

Przychodzi w  końcu w życiu człowieka moment w którym  powracają do niego wspomnienia,i to niekoniecznie te miłe i dobre.Przeważnie dzieje się to mimo woli i nie mamy na to wpływu.To wszystko powraca,i my musimy to znieść.Nic z tym nie możemy zrobić.Jedynie poczekać na moment,kiedy wspomnienia dadzą nam spokój.
Przecież nie da się wymazać swojej przeszłości z pamięci.Przecież to ona ma wpływ na to co jest teraz.Przecież to dzięki niej mamy,to co mamy teraz.


U mnie ten moment jakiś czas temu nastąpił.
Znalazłam stare listy i chciałabym się z tobą nimi podzielić.Chciałabym wreszcie się uporać z tym co było.Mam nadzieję,że wreszcie mi się to uda.Dlatego w tym momencie zaczynam akcję" Uporać Się Z Demonami Przeszłości", w skrócie "USZDP".
                                                                                                      Serdecznie zapraszam do czytania!
                                                                                                                                        /karolaaa0805


sobota, 13 lutego 2016

List do... [...] fiksuję już [...]

Witaj..
Zdecydowałam się napisać ten list bo po raz kolejny w mojej głowie panuje chaos..
Dużo ryzykuję pisząc ten list do Ciebie,wiesz?
Co jeśli wpadnie w niepowołane ręce? Co jeśli ktoś źle zrozumie to co tutaj napiszę? Mogłoby to strasznie pokomplikować wszystko,a i bez tego nie jest łatwo.
Aby dobrze zrozumieć ten list trzeba byłoby najpierw zrozumieć mnie,a z tym może być mały problem bo momentami nawet ja siebie nie rozumiem.

Naprawdę nie wiem już o co chodzi.Nie wiem już jak to sobie tłumaczyć.Wcześniej myślałam,że jest to coś w stylu zauroczenia,ale to nie jest to.
Nie jest to pierwszy raz,kiedy tak się dzieje.Nie jest to pierwszy raz,kiedy dziwne odczucia/emocje powracają.One nie powinny istnieć,ale niestety wbrew mojej woli istnieją.
Wciąż powraca chęć poczucia obecności pewnej osoby w moim życiu,wciąż powraca dziwna potrzeba poczucia jego uwagi skupionej na mojej osobie.Od dłuższego czasu to powraca i to ani trochę nie zależy ode mnie.
Kiedy tylko zaczynam próbować wyzbyć się tego i przestać o nim myśleć jest coraz gorzej.Natomiast kiedy skupiam swoją uwagę na czymś zupełnie innym niż ta osoba jest dobrze,jakby nigdy takich odczuć nie było.
Wiem coś na pewno..Całym sercem kocham kogoś innego,a ta osoba nie jest nawet w 10% tak ważna,jak ta osoba którą kocham.
Wiele osób już próbowało to wszystko jakoś zrozumieć .I wiesz co? Albo mówili jedno i to samo czyli, że to jest dziwne,albo że nie rozumieją tego i nie wiedzą jak mi pomóc i również są  jeszcze tacy po których najzwyczajniej w świecie to spływa i nie widzą problemu,chociaż znają mnie dobrze i powinni wiedzieć,że naprawdę coś jest nie tak.
A Ty do której grupy osób należysz? Co o tym wszystkim myślisz? 

                                         Pozdrawiam
                                         ~Fiksująca~






niedziela, 3 stycznia 2016

List do.. "Kocham go,a oni.."

Cześć..
Pisząc ten list siedzę w pociągu.Wracam od niego..Miało być miło,a było..wiesz jak było? Przewidywałam,że takie coś może mieć miejsce,ale nie zakładałam,że będzie aż tak okropnie.Spodziewałam się,że jego babcia lub siostra zgarnie mnie na rozmowę,ale naprawdę nie zakładałam,że będzie aż tak źle..
Kim my jesteśmy,żeby mogli nam mówić co nam wolno? Ich niewolnikami?  Rozumiem..Mamy po parenaście lat,oni chcą dla nas jak najlepiej,ale bez przesady.
Co należy w takiej sytuacji zrobić? Spasować i pójść na wszystkie ich warunki czy się buntować i albo przez to będzie jeszcze gorzej,albo dzięki temu będzie lepiej? Co robić?
Angażując się w związek na odległość zdawałam sobie sprawę z tego,że nie będzie łatwo,ale..nie podejrzewałam,że będziemy musieli tańczyć jak oni nam zagrają..
Kto normalny by się zgodził na ich warunki? Kocham go,a oni..
Oni mi mówią,że nie mam prawa uznawać go za swojego chłopaka,że nie mam prawa rozmawiać z nim  kiedy i ile chcę,nawet wtedy kiedy mamy czas wolny..Bo co..? Bo najpierw nauka,żeby móc zdobyć jakieś wykształcenie? Nie można pogodzić tego ze sobą?
W dodatku mówią mi,że nie mogę się z nim zbyt często widywać..I tak już widuję się z nim tak rzadko,a teraz mi mówią,że mogę się z nim widywać tylko raz na jakiś czas.I to raz na jakiś czas nie oznacza jednego miesiąca..To raz na jakiś czas oznacza widywanie się raz na cztery,trzy lub dwa miesiące kilka godzin..
Jeszcze mówią mi,że oni nic do mnie nie mają..Właśnie widzę..
[Cała rozmowa trwała chyba z 15 minut i tak szczerze nie bardzo można było nazwać to rozmową..
Jego babcia prawie że krzyczała,a my byliśmy zmuszeni do wysłuchania jej.Nikt nie mógł,nieproszony o to,zabrać głosu bo było jeszcze gorzej..
Skutkiem całej tej 'rozmowy' był płacz i nie tylko mój..Ja zaczęłam płakać-on mnie uspokajał,ja się uspokoiłam i on zaczął..
Pomału nas to wszystko wykańcza..Ile można?
Jeszcze moja mama poprawiła po jego babci i zaczęła wykład..]
Obawiam się,że prędzej się wykończymy niż to wszystko zejdzie na dobrą drogę..
Już naprawdę nie wiem co mam robić,żeby było dobrze.Co nie zrobię jest źle..
Jeżeli zechcesz wyrazić swoją opinię na ten temat to czekam na list od Ciebie..
                               ~ K.