sobota, 20 czerwca 2015

List do I. "(...)po prostu dość."

Witaj I.
Piszę do Ciebie ponieważ,chyba czas najwyższy,aby wreszcie dociągnąć tą sprawę do końca.Nie uważasz?
Powiedz mi..Ile jeszcze będzie trwać ta nasza pseudo przyjaźń? Czy któraś z nas wreszcie zainterweniuje? Ile można w takim czymś trwać? Jak długo jeszcze chcesz się bawić mną? Jak długo masz zamiar kombinować? Jak długo jeszcze mam dawać Ci wsparcie,kiedy ja od Ciebie nie dostaję nawet 5 minut uwagi? Znoszę to już bardzo długo.Wciąż sobie tłumaczę,że wreszcie coś się zmieni.Wciąż tłumaczę sobie,że muszę być cierpliwa,a w końcu doczekam się tego co chcę.Ale wiesz co? Czekam już chyba piąty lub szósty  miesiąc z kolei.I wiesz co? Nic się nie poprawiło.Jest chyba nawet gorzej niż było te pare miesięcy temu.Nadal nie widzisz w tym wszystkim żadnego problemu? Ja widzę.I to nie jeden.Widzę ich pełno.Od wielu miesięcy w tej "przyjaźni" liczysz się tylko Ty i twoje zdanie,nic więcej.Wiesz co robisz jak ktoś zwróci Ci uwagę? Zwyczajnie uciekasz.Nie próbujesz tego wyjaśnić.Przeważnie w takim rodzaju ignorujesz.
Od jakiegoś czasu próbuję Ci powiedzieć,że u mnie i ze mną nie jest najlepiej.Ale wiesz co robisz? Nawet nie próbujesz słuchać.Potrzebowałam Cię i potrzebuję,ale co tam..Przecież twoje sprawy są o wiele ważniejsze..
Robię i będę robić "porządki" w liście znajomych.Jak tak dalej pójdzie to znajdziesz się na liście "oczekujących",oczywiście na usunięcie.Możliwe,że to dziecinnie to brzmi..Ale..Od czegoś trzeba zacząć..Przepraszam,ale ja już nie mam na to wszystko ani siły ani ochoty.
Skoro mówisz,że Ci zależy,a mi się tylko wydaje,że się nie interesujesz niczym,to może czas nadrobić pare spraw.. Po raz kolejny nie wiesz,że się w coś wpakowałam.Po raz kolejny nie wiesz,że kiedykolwiek miałam jakiekolwiek kłopoty.A wiesz czemu? Bo nie interesuje Cię to.Masz mnie gdzieś.I może dobrze..Może lepiej jak tak zostanie. A może jednak to wiedziałaś? Wątpię..Gdybyś wiedziała,to znowu byś robiła mi wyrzuty,że nie jestem taka jaka być powinnam,przynajmniej twoim zdaniem.
Nie wiesz,że bałam się nawrotu 'choroby'.
Nie wiesz kogo kocham i przez kogo cierpię.
Nic nie wiesz,a pomimo to,chcesz nadal nazywać się moją przyjaciółką.Pomimo wszystko jesteś zdania,że możesz mi mówić co mam robić.
Mam tego dość.Każde kolejne umówione spotkanie jest najpierw przez Ciebie odwoływywane po tysiąc razy zanim zjawisz się na godzinę czy półtora i spotkanie dojdzie do skutku.Wciąż zgadzam się na kompromisy,specjalnie dla Ciebie,ale Ty,nie,nawet tego nie widzisz.Ja mam po prostu dość.Nadal jestem zdania,że to wszystko nie ma sensu.Nie chcę od Ciebie już nic.Ani przeprosin ani niczego innego.Nadal twierdzę,że nie chcę w tym wszystkim trwać.I albo się w końcu dogadamy na tych warunkach na których chciałaś,albo ja to załatwię szybko i po swojemu.Nie będę się bawić w niewiadomo co.
I może jestem zbyt bezpośrednia,ale pomyśl sobie jakbyś się Ty zachowywała na moim miejscu.Pod powiem Ci..Dawno byś to zakończyła albo zwiała.


Mam nadzieję,że wreszcie coś do Ciebie dotrze.
                              K.
               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz