sobota, 20 czerwca 2015

List do G."(...)naszło mnie bardziej na "wspomnienia"(...)"

Droga G.
Głupio się z tym czuję,że ciągle nękam Cię moimi przemyśleniami.Zresztą jak za każdym razem.Czuję się głupio kiedy ktoś musi wysłuchiwać tego co mam do powiedzenia.Wiem,że jestem wielką zrzędą.Chciałabym to zmienić,ale chyba nie potrafię.Chyba przyzwyczaiłam się już do aktualnego stanu rzeczy.
Tym razem naszło mnie bardziej na "wspomnienia",męczące  wspomnienia.
Dzisiaj ten list może być tak bardzo chaotyczny,że z czasem chyba i ja się też tu pogubię.Nie będę starać się układać tego w całość.Będzie tak,jak jest.Chyba nawet nie widzę potrzeby,żeby go jakoś poskładać w jedną całość.
"To chyba jakaś paranoja..Nie lubię mężczyzn..Boję się ich..Czemu? Chyba duży wpływ miały dwa incydenty."
Jedynie jeszcze tylko kilku ufam,ale to dzięki temu,że zdążyli wyrobić sobie zaufanie u mnie zanim pojawiła się ta dziwna fobia. Chyba powinnam się wybrać z tą sprawą do specjalisty.Tylko właśnie że..sama dokładnie nie wiedziałabym co powiedzieć.

"Od paru dni nękają mnie wydarzenia z  przeszłości.Przeszłość siedzi mi w głowie.Od paru dni cofam się przynajmniej dwa lata wstecz.Dopiero dzisiaj chcę o tym mówić,dopiero teraz potrafię.
Nie lubiłam chodzić tam.Zawsze się dziwnie czułam.Dzisiaj wiele bym dała żeby wrócić do początku choć na chwilę.Wolałabym to niż jeżdżenie na cmentarz.Wolałabym to,niż za każdym razem szukanie grobu.Bo choć tamte zdarzenia miały miejsce  sześć miesięcy temu,czuję się jakby tamte zdarzenia miały miejsce chociażby wczoraj.Wciąż doskonale pamiętam ten telefon.Wciąż doskonale pamiętam tą pustkę.Tą bezradność,że nic już nie mogę zrobić.Chociażby przywitać się z bliską mi osobą.Teraz jedynie mogę durnie się uśmiechać do zdjęcia za każdym razem kiedy wchodzę do pokoju.Teraz jedynie mogę się tak witać.Co i tak nie zmieni faktu,że bliskiej mi osoby już ze mną nie ma i nie będzie.
Pamiętam mój płacz kiedy już wiedziałam,że jesteśmy coraz bliżej końca.Łzy chyba nigdy tak mocno mi nie płynęły jak wtedy.Płynęły chyba mocniej niż parę miesięcy wcześniej.Rzadko kiedy płaczę.U mnie ten widok jest prawie że nie spotykany.
Nikt mnie nie rozumiał wtedy.Nikt nie czuł mojego bólu.No,ale jak mogli go czuć? To przecież nie oni przez kilkanaście lat znali tą osobę.To nie oni się przywiązali.Dzisiaj znowu nikt mnie nie rozumie.Nikt nie rozumie po co noszę na sobie kolor czarny.Każdego to denerwuje.Nawet tych,którzy też go noszą.Nikt dzisiaj nie rozumie dlaczego nie chcę się bawić.Nikt nie rozumie dlaczego nie chcę tańczyć.Mówią,że mam już przestać.Nawet Ci w których kiedyś zawsze miałam oparcie.Każdy ma dość mnie.Tylko że,to nie oni stracili tak bardzo bliską im osobę."

"Wiesz jakie to uczucie bać się własnego cienia? Wiesz jakie to uczucie mieć swój pokój,a nie móc z niego korzystać? Wiesz jakie to uczucie bać się w nim przebywać,a co dopiero spać? No powiedz..Wiesz? Chociaż raz w życiu to czułaś? Ja czuję to codziennie.Bo widziałam i dowiedziałam się więcej niż inni.."
Wiesz z czym dzisiaj do Ciebie piszę? Oprócz mojego strachu i bólu znowu towarzyszy mi niepewność.Po raz kolejny nie umiem zrozumieć,bądź odgadnąć swoich uczuć.
Powiedz mi..Ile razy można zakochać się w tej samej osobie?  Ile razy może odnowić się stare uczucie? No powiedz..Ile razy można znosić i przeżywać nieodwzajemnione uczucie? Ile razy trzeba zakochać się w niewłaściwej osobie? Ile razy trzeba,żeby wreszcie przestać cierpieć? Ile razy mam kochać tak mocno,że nic inne nie będzie miało większego znaczenia? Ile razy moje serce musi wariować żeby to niechciane uczucie minęło? Co trzeba zrobić żeby nie kochać kogoś tak mocno?
No wytłumacz mi..Ja tego nie rozumiem do dzisiaj.Nie rozumiem własnych uczuć.Bardzo często nie umiem ich odgadnąć.Bardzo często nie mam już siły do tego.No bo jak długo można w takim czymś trwać? Ostatnio było to 9 miesięcy.A teraz? Będzie to dłuższy czy krótszy czas? Nie wiem.Nie chcę wiedzieć.Wolę,żeby to uczucie się znowu wypaliło.Tylko,tym razem moim życzeniem jest,żeby ono zniknęło na zawsze.Nie chcę go kochać.Moim marzeniem jest przestać go kochać.
Nie mam do tego ani siły ani głowy.Nie wspomnę już o sercu.One kiedyś mi w końcu pęknie.Jest zbyt słabe.I już tu nawet nie mówię o stanie emocjonalnym,mówię raczej o stanie zdrowotnym.Jestem jednym,wielkim,chodzącym nieszczęściem.
Z każdym dniem chyba ubywa mi sił na to wszystko.Wciąż nie wiem co mi jest.Ani nie wiem co jest ze mną emocjonalnie ani co jest ze mną zdrowotnie.Nikt nie ma zamiaru mi pomóc kiedy o to proszę.
Ponad to..Wszyscy ostatnio ode mnie odchodzą.Niedługo nie zdąrzę się nawet obejrzeć,a nikogo przy mnie już nie będzie.Wszyscy w końcu odejdą.Zastanawiam się kto będzie następny.Być może będziesz tą kolejną osobą nawet Ty.Jak nie teraz,to wtedy kiedy staniesz się pełnoletnia.
Zobaczymy jak to będzie.
A teraz trzymaj się..!
Pozdrawiam!
                                 K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz