sobota, 25 kwietnia 2015

Przegrana pozycja

Droga O.G.
Chcesz wiedzieć kim jest on.Chcesz wiedzieć skąd go znam.Chcesz żebym Ci podała jakiekolwiek namiary na niego. Jest to niewykonalne.
A co jeśli ja sama tego nie wiem? Co wtedy?A co jeśli wiem o nim wystarczająco,a nie wystarczająco dla Ciebie? Jak miałabym Ci wtedy właściwie odpowiedzieć?
Znasz tylko postać rzeczy.Znasz tylko maleńki zarys sytuacji zaistniałych między nim,a mną.Wiesz tylko trochę o mojej i jego relacji.Właściwie nie wiesz prawie nic.Bo czym jest znajomość paru informacji przy mojej wiedzy w tej sprawie? Niczego więcej się nie dowiesz. Ja także niczego więcej o nim się nie dowiem. A nawet gdyby,to tylko przypadkiem.Nie chcę się niczego więcej o nim dowiadywać,rozumiesz? Zresztą,jak miałabyś to rozumieć skoro nic praktycznie o tym wszystkim nie mówię? Ale nie martw się.Nie jesteś jedyna.Nie Ty jedyna nie dowiesz się o co w tym wszystkim chodzi.Nie Ty jedyna nie dowiesz się o nim czegoś więcej.Nie Ty jedyna nie dowiesz się dlaczego tak bardzo tą znajomość z nim kryję.Naprawdę nie jesteś jedyna.Wszystko ukryłam w zamkniętej klatce.Ukryte są tam nie tylko wspomnienia i przeżycia związane z nim,ale wszelakie informacje o nim,cała moja wiedza.A wiesz czym jest ta klatka? Klatką jest mój umysł.Zakodowany tak,aby wiedział które informacje nie powinny ujrzeć światła dziennego.Narazie mu się udaje,choć od czasu do czasu przegrywa walkę z językiem.Na szczęście z tymi informacjami nie podejmuje walki.W tej sytuacji jest na przegranej pozycji i zawsze będzie,choćby nie wiadomo jakby się starał.W tej kwestii nie uda się nikomu.
A wiesz może po co było to całe zamieszanie wtedy? Wiesz dlaczego tak bardzo mi zależało żeby wodzić Cię wtedy za nos? Wiesz na co zdały się te kłamstwa i to wszystko?
Osiągnęły inny skutek niż chciałam,ale to tym razem było mi akurat na rękę.Wyszło lepiej bo temat się skończył.Tylko trochę żałowałam swoich czynów kiedy zasugerowałaś mi,że on nie istnieje.Że po prostu jego osobę sobie wymyśliłam.Na moje nieszczęście,jak to wtedy powiedziałam,on istnieje.Tylko w takim razie dlaczego nikt nic o nim nie wie,tylko ja wiem? No właśnie.Tu jest pies pogrzebany,ale jak już wcześniej napisałam,niczego więcej się nie dowiesz.
Więc jaki cel ma mój list do Ciebie?
Już tłumaczę.Ten list może ewentualnie wyjaśnić pewne niedociągnięcia,a jeżeli takiego czegoś nie ma,to tylko jeszcze zdziała coś innego,a mianowicie mój drugi cel,ale tego na twoje nieszczęście się nie dowiesz.Zepsułabym efekty.
Wracając jeszcze do poprzednich pytań ode mnie.
Po co tak się wtedy zachowałam?
Miał to być egzamin z zaufania.A dla kogo? No właśnie.W tym tkwi sedno sprawy.Miał być egzaminem sprawdzającym Ciebie.No ale,jak to mówią,,kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada.I tu popełniłam błąd,ale tak to jest jak się podejmuje nieprzemyślane decyzje.Egzamin sprawdzający Ciebie szybko stał się egzaminem sprawdzającym mnie.
Na początku plan był taki..
Założę konto,niby przez przypadek zostawię wskazówki dotyczącego jego,tzn.jego konta,Ty do niego napiszesz,czyli w rzeczywistości do mnie,potem zaczniemy pisać,spytam się Ciebie w końcu co Cię tknęło,że do niego napisałaś,a na koniec sprawdziłabym czy to nie był błąd,że Ci zaufałam i czy byś nie napisała do niego jakim uczuciem go darzyłam.Później stwierdziłam,że to było beznadziejne.Stwierdziłam,że nawet gdybyś mu nie powiedziała,to i tak pewnie nic więcej bym Ci o nim nie powiedziała.
Gdzie w tym był sens? Niewiadomo.Musiałam chociaż spróbować.
Istnieje pewna teoria,że człowiek posiada chociaż trzy tajemnice o których nikt nie wie i nikomu nie powie-a moją z tych trzech tajemnic jest właśnie sprawa związana z nim.Zresztą,gdybym nie miała choćby jednej tajemnicy,to,to już bym nie była ja.
                                      ~Wredna istota-K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz